Tag "MOPR"

Powrót na stronę główną
Kraj

Kat traci władzę

Przemoc nie kończy się wraz z odejściem sprawcy. Często się nasila Ola miała nadzieję, że po rozstaniu z ojcem jej rocznego syna jakoś się dogadają. Nawet się umówili, w końcu chodziło nie o nich, ale o małego. Wcześniej bywało różnie. Kłócili się. Bardzo. Od terapeutki par dowiedziała się, że to, czego doświadcza w domu, to przemoc. Odeszła. Żeby wszystko było w papierach, wniosła sprawę do sądu. O alimenty i ograniczenie władzy. Na początku jakoś to szło („Różowo nie było, ale ja tam sobie z nim poradzę, nie musi mnie lubić, byleby zajmował się dobrze dzieckiem”), źle się zrobiło, kiedy sąd zaczął wydawać orzeczenia na jego niekorzyść. Załatwić donosem Przynajmniej, mówi Ola, on tak to odczytywał, bo przecież chodziło cały czas o dziecko i jego dobrostan. Najpierw pisał setki esemesów: że jest złą matką, że to wszystko jej wina, że podejmie „odpowiednie środki”, żeby dziecko ocalić od tej złej matki. Potem, kiedy mały chorował, a Ola nie wysyłała go „na kontakty do ojca”, zawiadamiał policję. Policjantom mówił, że martwi się o bezpieczeństwo dziecka. Dzwonili, przyjeżdżali, sprawdzali. Jednocześnie pisał dziesiątki pism do sądu, grając zatroskanego ojca: a to, że dziecko ma dużą absencję w przedszkolu, a to, że matka stosuje przemoc emocjonalną, w końcu –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.