Tag "żołnierze zawodowi"

Powrót na stronę główną
Świat

Migrant w mundurze

Kraje europejskie mają coraz większy problem ze znalezieniem chętnych do służby w armii Jeszcze niedawno zbyt mała liczebność sił zbrojnych wydawała się problemem abstrakcyjnym, jeśli nie absurdalnym. Kolejne kraje jak Europa długa i szeroka albo się demilitaryzowały (i to pomimo nacisków ze strony USA, by zwiększyć wydatki na obronność do 2% PKB), albo przechodziły w tryb armii inteligentnych, niewielkich, ale bogatych sprzętowo i zaawansowanych technologicznie. Najpierw w niepamięć odeszła epoka powszechnej służby wojskowej, potem – masowych sił zbrojnych, opartych przede wszystkim na wielkości. To ostatnie nigdy zresztą nie było domeną Europy. Doktrynę „armii silnej, bo licznej” wyznawano przede wszystkim w Rosji. W środkowej i zachodniej części kontynentu podważano wydatki na zbrojenia, niektórzy politycy uznawali je za całkowicie bezsensowne – w tym gronie znalazł się m.in. jeden z liderów polskiej lewicy, Włodzimierz Czarzasty. Wojsko, czyli kariera W ciągu zaledwie kilku tygodni wszystkie te przekonania zostały brutalnie unieważnione. Rosja najechała Ukrainę, równając z ziemią miasta i mordując cywilów na masową skalę. Wojna wróciła do Europy, i to w rozmiarach, których nikt się nie spodziewał. Paradygmaty zmieniły się błyskawicznie. Nawet Niemcy, tradycyjnie niechętni militaryzacji nader powściągliwi w kwestii zagranicznych interwencji wojskowych, zaczęli wysyłać broń Ukraińcom,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.