Tesco dało sygnał

W tyskim hipermarkecie pracownik zarabia na rękę 800 zł miesięcznie, prawie dwa razy mniej niż w Wielkiej Brytanii tygodniowo

Pracownicy, którzy rozpoczynają pracę w Tesco, dostają na początek 1126 zł brutto. Niewiele więcej zarabiają ci, którzy są w firmie od początku. W Tychach, gdzie 20 lutego odbył się pierwszy w Polsce strajk w hipermarkecie, to dokładnie 1199 zł. Netto zostaje z tego ok. 800 zł.
Zarobki w Tesco nie są wszędzie takie same. Na Śląsku są one jednak jednymi z najniższych. Przedstawiciele dyrekcji tłumaczą, że w Krakowie czy Warszawie życie jest droższe. – I to jest powód, dla którego mamy zarabiać w miesiąc dwukrotnie mniej, niż w Tesco w Anglii zarabiają w tydzień? – pyta Elżbieta Fornalczyk, przewodnicząca Komisji Zakładowej WZZ \”Sierpień 80\” w tyskim Tesco. – Za takie pieniądze nie przeżyje się nigdzie. Ani na Śląsku, ani w Krakowie.

Biznes jest biznes

Tesco to największa sieć handlowa w Wielkiej Brytanii, a polska filia Tesco to największa sieć handlowa w kraju. To też najatrakcyjniejszy pracodawca dla Polaków wyjeżdżających za chlebem do Wielkiej Brytanii. Sama marka pomogła wygrać wybory Donaldowi Tuskowi. To właśnie w jednym z londyńskich sklepów Tesco agitował w czasie swojej przedwyborczej wizyty w Londynie.
\”Tesco z dumą podkreśla, że przedkłada elastyczne adaptowanie się do warunków lokalnych nad narzucanie modelu brytyjskiego\”, napisał brytyjski dziennik \”Guardian\”, relacjonując przygotowania pracowników sieci do podjęcia sporu z pracodawcą. Bohaterka tekstu \”Guardiana\”, przewodnicząca działającej w częstochowskim oddziale Tesco Konfederacji Pracy, Iwona Mandat, twierdzi, że dyrekcja sieci przestraszyła się szczególnie tego dziennika. – Dla brytyjskiej opinii publicznej informacja, że w znanej im firmie płaci się 160 funtów miesięcznie, podczas gdy w Anglii 300 funtów tygodniowo za tę samą pracę, musi być szokująca.
\”Tesco zajęło pierwsze miejsce w rankingu najlepszych polskich pracodawców opracowanym przez tygodnik ťNewsweekŤ w kategorii handel\”, można przeczytać na stronie internetowej sieci. W ocenie brano pod uwagę m.in. \”zadowolenie z wynagrodzenia\”…
Dyrekcja oddziału w Tychach twierdzi, że na podwyżki nie ma pieniędzy. Zyski chce przeznaczyć na otwarcie nowych punktów sprzedaży. Podniesienie płac miałoby przeszkodzić w rozwoju firmy.
Tymczasem związkowcy przekonują, że niskie płace również rzutują na wizerunek Tesco. Z 93 kasjerek zatrudnionych w Tychach w roku 2000 teraz zostało 15. W ciągu dnia działa najwyżej pięć, sześć kas fiskalnych. Tworzą się gigantyczne kolejki. Po pewnym czasie takiej pracy kasjerka idzie na zwolnienie lekarskie. Zostaje ich jeszcze mniej. W Tesco od jakiegoś czasu nie ma szans na wolny weekend. Pracownik może liczyć tylko na jedną wolną sobotę w miesiącu.
– Co z tego, że mam wolne w środę? Dzieci są w szkole, a mąż w pracy – mówi jedna z pracownic.
W zeszłym roku Państwowa Inspekcja Pracy przyjrzała się warunkom zatrudnienia w hipermarkecie Tesco w Opolu. Kontrola wykazała, że kobietom, które pracują przy ręcznych wózkach, każe się ciągnąć ciężary znacznie przewyższające normę, jaką jest 80 kg. Przeciążone bywały też windy towarowe. Pracownice skarżyły się, że w sklepie jest za mało pracowników, a wszystko ma być zrobione na czas. Sklep w Opolu nie różni się tym od innych tej samej sieci.

Pierwsze zwycięstwo

Zdaniem związkowców z \”Sierpnia 80\”, strajk ostrzegawczy w Tychach zakończył się zwycięstwem pracowników. Efekt akcji to dwugodzinna blokada sklepu, ośmieszenie dyrekcji oraz mobilizacja większości pracowników. Sam strajk przebiegał spokojnie. Odejście od kas pracownicy zaplanowali na godzinę 15.00. Kierownictwo sklepu w odpowiedzi zamknęło placówkę i obstawiło wszystkie wejścia umundurowanymi ochroniarzami, uzbrojonymi w pałki i paralizatory. Bocznymi drzwiami wyprowadzano nielicznych klientów. Dzięki akcji ulotkowej zapowiadającej strajk, było ich znacznie mniej niż zwykle. Ekipy telewizyjne oraz dziennikarze, którzy chcieli wejść do środka, zostali zatrzymani przez ochroniarzy. Protestujących w środku pracowników podtrzymywał na duchu Krzysztof Łabądź, przewodniczący \”Sierpnia 80\” w kopalni Budryk. – My wywalczyliśmy swoje. Wam też się uda – mówił.
Na zewnątrz, przed głównym wejściem zebrała się grupa związkowców oraz członków rodzin strajkujących pracowników. Pojawili się również klienci, którzy chcieli zrobić zakupy w hipermarkecie, nie słychać było jednak żadnych głosów przeciw strajkującym.
Strajk zakończył się o godzinie 17.00. Ochrona otworzyła drzwi, a część protestujących wyszła do wspierających protest. Elżbieta Fornalczyk apelowała, aby tworzyć struktury związkowe w innych hipermarketach sieci. – Tylko wspólnie możemy wywalczyć dla siebie godne płace i warunki pracy – przekonywała.

Teraz się zacznie…

Dzień później odbyła się w Krakowie kolejna tura negocjacji z zarządem Tesco. Jak spodziewali się związkowcy, nie przyniosła żadnego rezultatu. Zaproponowane przez zarząd groszowe podwyżki nie satysfakcjonują pracowników. We wszystkich sklepach dyrekcja próbuje zastraszyć personel. – Uważają strajk za nielegalny, choć wszczęliśmy spór zbiorowy. Grożą ludziom, że wyciągną konsekwencje – tłumaczy Elżbieta Fornalczyk. – Liczą, że pracownicy się przestraszą.
Kilka dni przed rozpoczęciem strajku przewodnicząca odebrała też anonimowy telefon z pogróżkami: – Usłyszałam, że mam to odwołać, jeśli chcę być cała. Sprawę zgłosiłam na policję.
10 marca \”Sierpień 80\” chce zorganizować spotkanie przedstawicieli wszystkich związków zawodowych działających w Tesco. W centrali związku urywają się telefony: – Z całego kraju dzwonią do nas ludzie, którzy w końcu przełamali strach i postanowili walczyć o swoje – przekonuje Bogusław Ziętek, lider związku.
Przy sklepach Tesco w całej Polsce pojawiły się związkowe wlepki \”Obniżamy ceny – kosztem pracowników\”.

Wydanie:

Kategorie: Bez kategorii

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy