04/2002

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Felietony

Gdzie jest ten front?

Kuchnia polska A więc, jak mówi ludowa piosenka, „poszli na bój chłopce nasze”. Nasze oddziały włączyły się w wojnę w Afganistanie. Jest pewną zagadką, z kim właściwie będą tam walczyć, skoro – jak słyszymy – siły talibów zostały już w Afganistanie złamane, jednak cel naszej ekspedycji okryty jest tajemnicą wojskową, którą należy uszanować. Nie jadą do Afganistanu żadni inni nowi członkowie NATO, tylko my jedni. Czy ktoś jednak słyszał, aby Czesi na przykład albo Węgrzy znaleźli się kiedykolwiek pod Somosierrą lub walczyli z Murzynami na San Domingo? Amerykańscy analitycy ogłosili niedawno, że istnieje obecnie na świecie siedem punktów zapalnych, w których wybuchnąć mogą konflikty zbrojne o znaczeniu większym niż tylko regionalne, zaś amerykańscy stratedzy zastanawiają się, kto powinien obecnie stać się obiektem operacji wojskowej: Somalia czy raczej Irak, i na wszelki wypadek niewielki kontyngent wojskowy pojawił się już na Filipinach. Tak więc początek XXI wieku prezentuje się raczej barwnie. Nie wiadomo, czy jest to zapowiedź dalszego biegu stulecia, czy też dowód na to, że wkraczając w nie, wleczemy za sobą tren przestarzałych, anachronicznych poglądów i metod, z których pewnego dnia zdolni będziemy się otrząsnąć. Ponieważ jestem optymistą, opowiadam

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Rura polityczna

W imię rzekomej troski o bezpieczeństwo kraju ceny energii w Polsce, już bardzo wysokie, wzrosną jeszcze bardziej Rozmowa z prof. Wojciechem Góreckim z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie Prof. dr hab. inż. Wojciech Górecki w latach 1995-2000 pełnił funkcję przewodniczącego zespołu doradców Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa S.A. W latach 1995-1997 był doradcą głównego geologa kraju i przewodniczącym zespołu ekspertów ministra środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa. Aktualnie pełni funkcję kierownika Zakładu Surowców Energetycznych Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. – Były minister gospodarki, Janusz Steinhoff, stwierdził, że nie rozumie ludzi, którzy kwestionują kontrakt podpisany na początku września przez rząd premiera Buzka z Norwegią na dostawy gazu ziemnego znad Morza Północnego. Jego zdaniem, kontrakt (zakładający dostawę w ciągu 16 lat 74 mld m sześc. gazu za sumę 11 mld dolarów – przyp. L.K.) jest zgodny z logiką ekonomiczną i leży w interesie Polski. Tymczasem wielu specjalistów w zakresie gazownictwa ma na ten temat inne zdanie. – Po pierwsze, nie rozumiem, dlaczego poprzedni rząd tak bardzo się spieszył. Nie wykonano żadnej symulacji opłacalności ekonomicznej tego kontraktu, wykazującej w sposób udokumentowany, że bardziej opłaca się nam sprowadzać gaz z Norwegii niż na przykład z Danii, Holandii

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sylwetki

Marek Kotański. Na ratunek!

Pomaga narkomanom, chorym na AIDS, bezdomnym. Prowadzi 157 domów. Zima to czas, gdy ciągnie do niego najwięcej biedoty Zmienił się. Już nie walczy do upadłego, już nie wszyscy muszą biec za nim. Nie kładzie prezerwatyw obok posłań zmęczonej Jarocinem młodzieży. Dziś wzywa do wstrzemięźliwości. Zmienił się. W Centrum Pomocy Bliźniemu (wielki obszar na terenie warszawskiej Białołęki) wybudował kaplicę. Piękną, rozległą. Omijałeś wysoką postać szarogipsowego Chrystusa, zwanego przez bezdomnych wędkarzem, i już mogłeś się modlić. – Najpierw przychodziła grupa, potem kilka osób, potem dwie, wreszcie jedna – wspomina. – No to mówię do Jezusa: „Nic na siłę”. I przerobiłem kaplicę na hospicjum. Dostał ziemię koło Radomia. Jedzie cały zachwycony, a tu chłopi zwalili drzewa, nie przepuszczą swołoczy. – Kiedyś bym rozszarpał tę przeszkodę – śmieje się. – Teraz idę gdzie indziej. Mam wewnętrzną siłę, wiarę, że znajdę swoje miejsce. Nie czeka, aż tłum zacznie krzyczeć: „Zabić Kotańskiego i rodzinę jego”, a potem będzie pluł na ślady jego stóp. Tak było dziesięć lat temu w Rembertowie. Pojechał do Szwajcarii. Pokazują mu ośrodek dla bezdomnych. Dziwi się, że większość, choć warunki przyzwoite, śpi w butach, w płaszczach. – Oni

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Krach energetycznego giganta

Enron finansował kampanię Busha i 250 członków Kongresu Wojna z terroryzmem nie jest już najważniejszym tematem w USA. Od kilku tygodni na pierwsze strony gazet trafiają wiadomości związane z niespodziewaną plajtą firmy Enron Corp., największego koncernu energetycznego kraju. Sprawie nadaje większego rozgłosu fakt, że Enron nie tylko hojnie wspierał kampanię wyborczą prezydenta George’a Busha, ale i finansował amerykańskie partie. Od 1989 r. ofiarował politykom 5,95 mln dol., z czego trzy czwarte wzięli Republikanie, a pozostałą część Demokraci. „Ponad 250 członków Kongresu używało sobie przy korycie Enronu, czerpiąc zeń fundusze na kampanie wyborcze”, napisał obrazowo szwajcarski magazyn „Weltwoche”. Republikański senator John McCain, daremnie walczący o zmianę sposobów finansowania partii politycznych, przyznał ze smutkiem: „Wszyscy jesteśmy splamieni tymi milionami, milionami dolarów, które spłynęły na nas z rąk dyrektorów Enronu”. Finansowa bańka mydlana Agenci FBI i prokuratorzy federalni przeszukują 50-piętrową siedzibę energetycznego giganta w Houston w Teksasie. Śledztwo w tej sprawie prowadzą Departamenty Sprawiedliwości, Pracy, Komisja Papierów Wartościowych i Giełd oraz aż sześć komisji Kongresu. Prokurator generalny John Ashcroft powołał specjalną grupę dochodzeniową, sam jednak nie bierze udziału w jej pracach, bowiem w 1999 r., kiedy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Nauka

Kosmos umrze w ciemności

Według australijskiego astronoma, Paula Daviesa, wszechświat powoli przemieni się w kosmiczny piec, w którym zginą wszystkie żywe organizmy Zgasną ostatnie gwiazdy. Martwe słońca zmienią się w kryształowe kule z zamarzniętego wodoru. Wokół tańczyć będą osobliwe atomy, każdy z nich większy od obecnego kosmosu. Jako ostatnie obiekty niebieskie zostaną czarne dziury – długowieczne, gdyż spowalniające bieg czasu. Ale w końcu pozostanie tylko absolutnie mroczna pustka rozszerzająca się w nieskończoność. „Czegoś bardziej smutnego i bezsensownego niż taki koniec, trudno sobie wyobrazić”, mówi australijski astronom, Paul Davies, cytowany przez niemiecki tygodnik „Der Spiegel”. Jaki był początek uniwersum, mniej więcej wiadomo. Przed 15 miliardami lat maleńka, prawie pozbawiona wymiarów kula złożona ze skoncentrowanej w niewyobrażalny sposób energii nagle rozżarzyła się i eksplodowała. Był to Big Bang, czyli Wielki Wybuch. Kula ognista rozszerzała się z błyskawiczną prędkością, wraz z nią powstawał wszechświat. Stopniowo pierwotna plazma stygła, materia skupiała się, tworzyły się gwiazdy. Kosmologowie od pokoleń jednak zastanawiali się, jaki będzie koniec wszystkiego. Według jednej z teorii, wszechświat kiedyś zacznie kurczyć się jak balon, z którego uchodzi powietrze. Zgodnie z tym scenariuszem,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.