38/2003

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kultura

Przystanek Woodstock – Najgłośniejszy Film Polski

Przystanek Woodstock będzie miał jeszcze jedną cechę wspólną z legendarnym festiwalem z 1969 r. Podobnie jak przed laty na ekrany kin wchodzi film, który jest konsekwencją muzycznego wydarzenia. Obraz Jerzego Owsiaka i Yacha Paszkiewicza „Przystanek Woodstock – Najgłośniejszy Film Polski” to dokument o tych, którzy odwiedzili Żary w 2002 r. Skąd tytuł? Jerzy Owsiak wyjaśnia prosto: „A jak zatytułować inaczej film, który przez 120 minut daje total muzyki rockowej?”. Rzeczywiście, na ekranie przewija się dwadzieścia kilka zespołów, łącznie z wrocławskimi filharmonikami. Niektóre utwory nastrajają realizatorów wręcz poetycko, jak „Bolero” Ravela zilustrowane zdjęciami falującego tłumu na tle zachodzącego słońca. Liczą się jednak przede wszystkim ci, którzy zjechali z całego z całego kraju i tłoczą się pod sceną. Patrzymy, jak tańczą, robią wianki ze słoneczników, dzwonią, piszą kartki pocztowe, wysyłają maile w kawiarence internetowej, śpiewają chórem z muzykami, myją zęby. Ich wypowiedzi dopełniają mozaikę obrazów i dźwięków, oddającą atmosferę festiwalu. Nie bez przyczyny zwiastun zachęca, żeby młodzież zabrała do kina rodziców. Bo na ekranie będą mogli zobaczyć nie wyłącznie dziwaków i odmieńców, którzy w naturalny sposób przyciągają uwagę mediów, ale zwyczajnych młodych ludzi. Tych samych, którzy za kilka miesięcy przypną identyfikatory

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Życie jest tłuste

Zwolennicy diety dr. Kwaśniewskiego wierzą w uzdrawiającą moc skwarek Ich guru to dr Jan Kwaśniewski, twórca tzw. diety optymalnej. Wierzą w uzdrawiającą moc skwarek, tłuszczu dotąd odcinanego od szynki i jajecznicy z samych żółtek. Bliscy są im dwaj politycy – Piotr Jaroszewicz i Lech Wałęsa. Jaroszewicz był pierwszym politykiem, który potraktował ich poważnie, Wałęsa głosi, że wyleczyli go z cukrzycy. Do tej pory nie mieli żadnych sław, a najwyższy stopniem był generał, ich nestor, bo z 30-letnim stażem. Twierdzą, że jest ich w Polsce kilkaset tysięcy, na świecie około 2 mln. Mają swoje bractwa, władze, doradców, dziennikarzy i ośrodki. Ci, którzy przyjechali do warszawskiej Sali Kongresowej, są miłymi, otwartymi, pełnymi energii ludźmi. Dzielą się na starych – jak mówią, praktykujących kilka lat – i młodych, początkujących. Weterani śmieją się z nowicjuszy, którzy bali się, że będą karmieni samym sadłem. Optymalni cieszą się z trzech rzeczy: po pierwsze, wyrwali się z terroru wegetarianów i dietetyków, którzy całe życie straszyli ich cholesterolem. Dla Stanisława Marczyńskiego takim straszakiem była kochająca żona, która robiła tym więcej surówek, im bardziej on, oficer WP, tracił siły. Osłabiony Marczyński nie miał na nic ochoty, nawet na zajmowanie się swoimi

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.