16/2005

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Świat

Saddam jak ciepłe bułeczki

Iracki dyktator może mieć powody do zadowolenia. Jego wizerunek ma dzisiaj bowiem wartość handlową Korespondencja z Iraku Jestem Polakiem – mówi mężczyzna o śniadej cerze, z czarną jak noc kępą włosów na głowie. Spoglądam na jego tropikalny mundur z biało-czerwoną flagą na ramieniu… – Ale pochodzę z Maroka – kontynuuje mój rozmówca, serdecznie się uśmiechając. – Farid – przedstawia się magister kulturoznawstwa, od 18 lat mieszkaniec Łodzi, a obecnie tłumacz zatrudniony w sztabie Wielonarodowej Dywizji w Iraku dowodzonej przez Polaków. Siedzimy w arabskiej kawiarence na terenie Camp Echo w Diwanii, racząc się potwornie mocną kawą, na zmianę z fajką wodną, stojącą tu na każdym stoliku. Nieco zdziwiony pytam mojego towarzysza, na co dzień dyrektora ds. kontaktów zagranicznych jednej z łódzkich firm, jakie motywy skłoniły go do wyjazdu do Iraku. – Na pewno nie pieniądze… – znów się uśmiecha, dodając jakby nie do końca pewny: – Przygoda… Cokolwiek to było, Faridowi iracka misja chyba przypadła do gustu – na Bliskim Wschodzie spędził ponad rok, obecnie obsługując już trzecią turę polskiego kontyngentu. Choć, jak sam przyznaje, początki nie były łatwe. Tylko bowiem klasyczny arabski doczekał się spisania – jego poszczególne dialekty funkcjonują wyłącznie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.