04/2015

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kraj

Strach przed Oleksym

Przez pół roku radni Nowego Sącza dyskutowali, czy Józefowi Oleksemu należy się honorowe obywatelstwo jego rodzinnego miasta Lech Wałęsa złamał nogę i nie zdążył przeprosić Józefa Oleksego za posądzenie o „agenturalność rosyjską”. Radni Nowego Sącza też nie zdążyli nadać Oleksemu honorowego obywatelstwa tego miasta. Od maja zeszłego roku do dnia śmierci polityka dyskutowali, czy należy mu się ten tytuł i czy z wnioskiem powinni wystąpić radni PO, czy PiS, bo w radzie miasta są tylko te dwa kluby. Tak długo dyskutowali, że kandydat na honorowego obywatela zmarł. Jest więc już po sprawie. Kto złoży wniosek? A zaczęło się od pisma skierowanego 15 maja 2014 r. do rady miasta przez Jana Rośka, prezesa Stowarzyszenia Nowosądecka Wspólnota, z wnioskiem „o nadanie dr. Józefowi Oleksemu Honorowego Obywatelstwa Miasta Nowego Sącza”. Prezes Rosiek napisał, że Oleksy jako lider klubu ziemi sądeckiej wielokrotnie inicjował spotkania z przedstawicielami rządu oraz parlamentu, które kończyły się podejmowaniem ważnych decyzji dla Nowego Sącza i całej Sądecczyzny. Dlatego „Przyznanie tytułu Honorowego Obywatela Miasta Nowego Sącza będzie wyrazem uznania zasług naszego krajana Józefa Oleksego, jak i niepowtarzalną okazją do wpisania w historię miasta osoby nietuzinkowej, która już teraz ma niekwestionowane miejsce

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Ludzie wreszcie wyjdą na ulicę

Obecna elita władzy pogardza ludźmi pracy, dołami społecznymi Jarosław Urbański – socjolog, autor książki „Prekariat i nowa walka klas” Brak pewności i stabilności, niemożliwość przewidzenia przyszłości i lęk, że ta przyszłość oznacza pogorszenie. Te wszystkie kryteria spełniamy ja i moi rówieśnicy. Prekariat to miliony zatrudnionych na niepewnych warunkach. Pytanie, które coraz częściej zadają ludzie z mojego pokolenia, brzmi: jak żyć? – Rzadko jest tak, że nie mamy innego wyjścia i godzimy się na zupełnie skandaliczne warunki. Najczęściej sobie to racjonalizujemy, mówimy, że to tylko okres przejściowy. Ludzie sobie powtarzają: zawsze mogę odejść; poszukam innej pracy; jak skończę studia, będzie lepiej; może za trzy lata wyjadę do Anglii; założę własną knajpę. Często nie wybiegają w przyszłość dalej niż pięć lat. Do tego czasu można jeszcze coś planować, większość jednak planuje w dużo krótszej perspektywie. Tymczasem mijają lata od ukończenia studiów i nic się nie zmienia. – Młode pokolenie znalazło się w zupełnie nowej sytuacji. Często nie potrafi sobie nawet wyobrazić, czym jest praca etatowa, czym są świadczenia socjalne. Ludzie w wielu przypadkach wiszą na świadczeniach socjalnych rodziców. Zerwana została ciągłość pokoleniowa na płaszczyźnie pracy. Rodzice wiedzieli,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Waszyngton bliżej Varadero

Największym problemem procesu normalizacji stosunków między USA a Kubą będą odszkodowania za znacjonalizowane mienie amerykańskie Na Facebooku, Twitterze i w poczcie elektronicznej Kubańczyków żyjących na wyspie i poza nią po rozmowie telefonicznej Baracka Obamy z Raulem Castro 17 grudnia pojawiło się wiele dowcipów i komentarzy. Większość dotyczy samej rozmowy. Na przykład na początku Obama przeprasza Castro za 15-minutowe oczekiwanie. Castro odpowiada: „Jesteś młodym człowiekiem i masz jeszcze szansę pobić rekord Fidela, który mówił bez przerwy przez siedem godzin”. Następnie sam mówi bez przerwy przez 30 minut. Obama: „Myślę, że długie gadanie jest zwyczajem rodziny Castro”. W innym Barack Obama może już zaprosić żonę Michelle na dancing w Varadero. Do tańca przygrywać będzie popularna na Kubie orkiestra Los Van Van. Wyjaśnienie: Michelle od dawna tłumaczyła Barackowi: „Nic mnie nie obchodzą twoje problemy z Kubańczykami. Musisz je rozwiązać”. Poza tym o Amerykanach z Północy nie mówi się już „jankescy imperialiści”, ale „towarzysze z Północy”. Mapy Kuby i Florydy wypełniane są reklamami: Kuba – reklamami McDonald’s, Apple’a, supermarketów Walmart, Floryda – komitetów obrony rewolucji. W dowcipach nie pomija się też Wenezueli. Obama pyta Castro: „Co ty teraz powiesz Nicolásowi Maduro?”. Castro: „A

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Jak kłamali, tak kłamią

Roszczeniowi górnicy ogłupiani przez cynicznych związkowców nie potrafią docenić łaskawości rządu, który zamiast ich wyrzucić na bezrobocie jak wcześniej tysiące innych, proponuje im wysokie odprawy. Z nieznanych rządowi powodów górnicy, zamiast wziąć te pieniądze, wolą pracować. I desperackimi strajkami próbują obronić swoje miejsca pracy, czyli kopalnie. Ich zachowanie jest tak odległe od standardów obowiązujących w świecie polityki i wśród ludzi mających synekury urzędnicze z nadania politycznego, że jeden z rządowych negocjatorów uznał zachowanie górników za pajacowanie. Bo jak to? Nie wziąć takiej kasy? Przecież on i jemu podobni z nomenklatury partyjnej wzięliby te odprawy w trymiga. W końcu partie żywicielki, czyli PO i PSL, mają jeszcze wiele stanowisk do obsadzenia. A nawet coraz więcej. Bo im bliżej wyborów, tym hamulców mniej. Po 25 latach nowej Polski jedno z pewnością można powiedzieć: wszystko może się zmienić, ale nie nomenklaturowy system dzielenia przez partie łupów wyborczych. Od siedmiu lat rządzą Polską partie, które w tej jednej dziedzinie reprezentują poziom wręcz mistrzowski. Niestety, dotyczy to tylko skali łupienia państwa i załatwiania interesów własnych środowisk. Na przykładzie Kompanii Węglowej widać to jak w soczewce. Na karuzeli stanowisk wymieniały się tam ekipy Platformy, którą na Śląsku od lat rządzi Tomasz Tomczykiewicz, jedna

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Czy z Kodeksu karnego należy usunąć artykuł o karaniu za obrazę uczuć religijnych?

Prof. Zbigniew Mikołejko, filozofia religii Tak. Pojęcie uczucia jest niewymierne i subiektywne. Trudno ustalić jego granice. Inną sprawą jest niekonstytucyjność tego artykułu, bo mówi on o ochronie uczuć wierzących, a niewierzący też mają uczucia. Można więc bezkarnie obrażać uczucia osób niewierzących, jakby wyjętych spod prawa. Dodatkowo można nieustannie poszerzać zakres działania tego przepisu, o czym świadczą oskarżenia według własnego widzimisię różnych osób. Artykuł uderza w wolność nauki i poszukiwań artystycznych. Prof. Ewa Łętowska, b. rzecznik praw obywatelskich Art. 196 k.k. mówi o obrażaniu uczuć religijnych poprzez publiczne znieważenie przedmiotu czci religijnej lub miejsca przeznaczonego do publicznego wykonywania obrzędów religijnych. Prawidłowo stosowany przepis nie nasuwałby zastrzeżeń. Jest on jednak używany do zarzucania dopuszczenia się tej obrazy np. poprzez krytykę kleru, organizowanie przedstawień teatralnych albo imprez artystycznych czy rozrywkowych nieodpowiadających treścią czy wydźwiękiem wyznawcom dominujących religii. Zdarzało się kwestionowanie organizacji imprez rozrywkowych w święta kościelne albo w sąsiedztwie kościoła. Sądy na ogół nie tak łatwo dają się na to złapać, tyle że czasem to trwa, o czym przekonali się Nergal czy Nieznalska. W każdym razie nie należałoby w takich wypadkach karać pozbawieniem czy ograniczeniem wolności. Co najmniej w tym zakresie artykuł powinien

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.