Wpisy od Przemysław Szubartowicz

Powrót na stronę główną
Kultura

Ofensywa młodego kina

Nowa ustawa o kinematografii daje, a nie zabiera i to jest jej podstawowy atut Piotr Trzaskalski, reżyser – Niedawno skończył się Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Krytycy zgodnie uznali, że był raczej średni. A według ciebie, jakie jest to nasze polskie kino? Średnie? – Myślę, że polskie kino czuje się bardzo dobrze, wcale nie jest średnie. W głównym konkursie festiwalu znalazło się 21 filmów, co, biorąc pod uwagę liczne projekcje w tzw. sektorach dodatkowych, daje naprawdę niezły wynik. Bo jeśli powstaje dużo filmów, to wśród nich może się pojawić kilka wybitnych. Poza tym ostatnie festiwale pokazały, że do kina wchodzą młodzi twórcy. – Ale właśnie na ostatnim festiwalu ta tendencja chyba została zatrzymana: zwyciężył „Komornik”, film długo nieobecnego na dużym ekranie Feliksa Falka, przedstawiciela, jeśli można tak powiedzieć, starej i uznanej gwardii. – Cóż, każde jury ma swoje wewnętrzne tarcia i napięcia. Nie wiem, jakie były kulisy tegorocznej decyzji, poza tym nie widziałem „Komornika”, więc trudno mi się odnieść do tego werdyktu. To jest pewnie po prostu bardzo dobry film… Ale na pewno nie mogę się z tobą zgodzić, że ta ofensywa młodego kina, rozpoczęta przed kilku laty, została

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Internet pełen szpiegów

Polska to siedlisko internetowych szpicli. Więcej mają ich tylko Amerykanie Jest ich coraz więcej. Działają niepostrzeżenie i zawsze podstępem. Nie pracują dla żadnych specsłużb, ale inwigilują każdego, kogo tylko spotkają na swojej drodze. Potrafią skutecznie wydobyć od ludzi nawet najbardziej poufne informacje. Tajne kody PIN, numery kart kredytowych czy hasła zabezpieczające skrzynki e-mailowe nie stanowią dla nich żadnego problemu. I nie chodzi tu wcale o superagentów ani przebiegłych gangsterów. Mowa o niewielkich aplikacjach internetowych typu spyware, zwanych potocznie szpiegami. Najnowszy raport „State of Spyware” amerykańskiej firmy Webroot zatrwożyć może każdego użytkownika Internetu. Wynika z niego, że w Polsce istnieje ponad 8 tys. stron internetowych zarażających programami szpiegującymi. Daje nam to drugie miejsce w świecie. Gorzej pod tym względem jest tylko w USA, gdzie liczba niebezpiecznych witryn sięga już 25 tys., a aż 59 mln Amerykanów miało na swoim komputerze oprogramowanie typu spyware. Trzecia w niechlubnym rankingu Holandia ma takich witryn o połowę mniej niż my. Biją po kieszeni Programy szpiegujące nie ostrzegają internauty o rozpoczęciu procesu instalacji. Zagnieżdżają się na dysku podstępem, a gdy już wejdą do systemu, ukrywają się i rozpoczynają swoją tajną misję. Ich obecność

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Zwykły polski burdel

Wałęsa jest jak Szwejk. Nie wiadomo, geniusz czy idiota. A taki Miodowicz to cudowny ponadczasowy okaz palanta TOMASZ JASTRUN (ur. w 1950 r.) – poeta, prozaik, publicysta. Syn poetki Mieczysławy Buczkówny i poety Mieczysława Jastruna. W latach 70. i 80. związany z opozycją. Wieloletni felietonista paryskiej „Kultury”, gdzie pod pseudonimem Witold Charłamp pisał „Dziennik zewnętrzny”. Wydał wiele tomów wierszy (ostatnio „Tylko czułość idzie do nieba”), opowiadania („Gorący lód”), zbiór felietonów („Gra wstępna”), a niedawno powieść „Rzeka podziemna”. Publikuje m.in. w „Rzeczpospolitej” i „Zwierciadle”. – Obawiam się, że nasza rozmowa będzie pesymistyczna… – Mam opinię malkontenta i pesymisty, a pan, chociaż taki młody, to też jakby mało wesoły, ale to nic oryginalnego w naszym kraju – śpiewamy w wielkim żałobnym chórze. Polacy są mistrzami świata w narzekaniu; narzekają, jak mają powód, a też jak go nie mają. – A słuszne jest narzekanie na tegoroczną kampanię wyborczą? – Jak większość rodaków jestem śmiertelnie zmęczony polskim życiem politycznym, więc mniej je śledzę, niż powinienem. Ale zapewne wkrótce walka wyborcza mnie wciągnie i znowu będę się denerwował. – Ja mam wrażenie, że w tej kampanii wyszło na jaw polityczne zezwierzęcenie. To nie jest czysta gra, jakiej można

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Kraj nadwyżki protestów

Są oklaski, po których należy myć ręce. Coraz częściej słyszę takie oklaski i tęsknię za mydłem Ryszard Marek Groński -– satyryk, poeta, pisarz, z wykształcenia historyk. Współpracował z tygodnikiem „Szpilki” i z warszawskimi kabaretami literackimi, m.in. Szpak, Wagabunda, Dudek, Pod Egidą. Jest autorem wierszy satyrycznych, powieści, książek dla dzieci, współautorem spektakli dla teatrów muzycznych, m.in. musicalu „Machiavelli”. Przed dwoma laty ukazała się jego książka pt. „Jeż na kaktusie. Wypisy z histerii najnowszej 1999–2002”. Jest kierownikiem literackim warszawskiego Teatru Syrena i stałym felietonistą „Polityki”. – Czego boi się pan dziś najbardziej? – Trudne pytanie. Myślę, że klimat strachu, który w tej chwili niewątpliwie istnieje, zależy od wieku i sumy przeżyć ludzi. Dzwoni do mnie pewna bardzo starsza pani, która mówi, że dzisiejsza Polska przypomina jej – oczywiście przesadza, jak to starsze panie – rok ‘42 i żałuje, że nie żyje jej mąż, bo poradziłby, co ma robić. Dzwoni do mnie młodsza osoba, która mówi z kolei, że dzisiejsza kampania nienawiści przypomina jej marzec ‘68. To duża rozpiętość skojarzeń. Nie ma natomiast optymistycznych elementów, jak w znanym żarcie z czasów okupacji. Pewien mieszkaniec getta obudził się strasznie rozpromieniony i mówi do żony: – Słuchaj, miałem wspaniały

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Polska to anachronizm

Prawica w Polsce jest zbędna. Co tu konserwować? Tu trzeba wszystko głęboko przeobrazić i uspołecznić. Do tego wystarczy i jest niezbędna lewica Dr hab. Bohdan Chwedeńczuk (ur. w 1938 r.) – wykładowca filozofii, autor książek (m.in. „Przekonania religijne”), artykułów i esejów filozoficznych, tłumacz. Współtwórca, m. in. wraz z prof. Barbarą Stanosz, pisma „Bez dogmatu”. W latach 1961-1968 był asystentem w Katedrze Filozofii UW prowadzonej przez Adama Schaffa. Niedawno ukazała się książka Chwedeńczuka „Dialogi z Adamem Schaffem”. – Jak pan, ateista, przeżywał śmierć papieża? – Ważne pytanie! To bowiem, co nazywa pan śmiercią papieża, wielodniowa zbiorowa psychoza, to wymowne zjawisko. Mówię o psychozie, bo brak krytycyzmu i urojenia to osiowe objawy psychozy. Wymowne jest również to, że jak dotąd nikt tego naukowo nie zbadał, choć liczba uczonych od różnych aspektów życia społecznego idzie w naszym kraju w tysiące. A moje przeżycia? Miałem trzy fazy: zaciekawienie, rozbawienie, wreszcie lęk. – Mówiąc coś takiego, naraża się pan na potępienie. – Dziś na nic się nie narażam. Może wówczas, gdybym to powiedział na gorąco. A powiedziałbym, gdybym miał prywatne pismo, jak Jerzy Urban, który potrafił skorzystać ze swoich łamów. – W ostatniej książce Andrzeja Żuławskiego przeczytałem, że był to „żenujący, wręcz

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Zazdroszczę Nikiforowi

Nagroda jest taką samą próbą charakteru jak klęska Krzysztof Krauze, reżyser, laureat festiwalu w Karlowych Warach Krzysztof Krauze (ur. w 1953 r.) – reżyser, absolwent łódzkiej Filmówki. Debiutował w 1988 r. filmem „Nowy Jork, czwarta rano”, osiem lat później nakręcił polityczno-sensacyjne „Gry uliczne”. Długo czekał na sukces. Przełomem w karierze był znakomicie przyjęty „Dług” z 1999 r. Najnowszy obraz Krauzego, „Mój Nikifor”, zdobył Kryształowego Globusa na 40. festiwalu w Karlowych Warach, Krauze otrzymał też nagrodę dla najlepszego reżysera, a odtwórczyni roli tytułowej, Krystyna Feldman – dla najlepszej aktorki. Film uhonorowano także nagrodą Don Kichota FICC. – Dobrze jest być reżyserem filmowym w Polsce? – Dobrze jest debiutować. Debiutant jest mile widziany. Lubi go prasa – bo odkrywa kogoś nowego; publiczność – bo jest młoda i czeka na sukces kogoś ze swego pokolenia; producenci, bo oszczędzają na honorariach. Źle jest być reżyserem, który musi zrobić drugi film, niezależnie od tego, czy odniósł wcześniej sukces, czy nie. Gdy zalety debiutanta znikają, wówczas zaczynają się schody. – Sądzi pan, że nowa ustawa o kinematografii to zmieni? – Cała tajemnica tkwi w ludzkich charakterach, zresztą

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.