Bezgraniczny optymizm kanclerki

Bezgraniczny optymizm kanclerki

Jeszcze nigdy liderzy obu chadeckich partii nie wyrażali tak przeciwstawnych poglądów jak w kwestii kryzysu imigracyjnego Horst Seehofer przyjeżdża do Ingolstadt zazwyczaj wtedy, gdy chce odpocząć od polityki. Raz na dwa miesiące premier Bawarii odwiedza rodzinne miasto, aby pójść z żoną Karin do teatru. W październiku grają tam „Świętoszka”, sztukę o oszustwie i hipokryzji religijnej. Tydzień temu Seehofer przyjechał jednak bez żony i nie po to, by siedzieć na widowni. Czekało go spotkanie z 85 radnymi i burmistrzami miast Bawarii, co – umówmy się – miało zapewne większą wartość rozrywkową niż komedia niezrównanego Moliera. Lider CSU chciał się dowiedzieć, jak bawarskie gminy radzą sobie z napływem imigrantów, którzy codziennie masowo przekraczają niemiecko-austriacką granicę. Właściwie zwoływanie takiego zebrania informacyjnego nie było potrzebne, w kancelarii Seehofera i tak od tygodni urywają się telefony. Spotkanie to było raczej obliczone na pewien efekt, na pogrzebanie poczucia niezakłóconego bezpieczeństwa rządzących w Berlinie. Zarazem był to kolejny akt dramatu „Seehofer kontra Merkel”. W obronie własnej Bawarski szczyt nie wymagał zbytniego talentu reżyserskiego. Seehofer wsłuchiwał się w znane mu jeremiady gminnych polityków. Ci zaś skorzystali z okazji, by dać upust frustracji, której przyczyną jest austriacka straż graniczna, bez kontroli wpuszczająca

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2015, 43/2015

Kategorie: Świat