Byle urodziła…

Byle urodziła…

Ordynator robiący USG nie powiedział, że dziecko nie będzie miało kończyn Kiedy Elżbieta T. obudziła się z narkozy po cesarskim cięciu, zaraz zapytała o dziecko. – Ma pani córeczkę – powiedziała pielęgniarka i szybko wyszła. Zresztą nie tylko ona zachowywała się dziwnie, cały personel omijał matkę dziewczynki z daleka, jakby się jej bał. Kobietę zaniepokoiła także waga dziecka – 2100 g. – To przecież kruszynka – pomyślała – Dlaczego taka malutka? Wreszcie na sali pojawił się ordynator Jan F. – Urodziła pani dziecko bez rączek i nóżek – tyle zdołała usłyszeć. Nie pamięta, co się dalej działo, dostała szoku. Potem długo spała po zastrzykach uspokajających. Od tamtej chwili minęły już trzy miesiące. Magdalenka jest w rodzinnym domu koło Włoszczowy razem z rodzicami i starszym rodzeństwem. Dziecko szybko przybiera na wadze, śpi spokojnie. Gdy jest przykryte kocykiem, niczym się nie różni od innych niemowlaków. 28-letnia Elżbieta T. z czułością przytula maleństwo. Nie może się załamywać, chociaż zdarzają się chwile, że z trudem powstrzymuje łzy. Musi być silna i fizycznie, i psychicznie. Oprócz Magdalenki ma ośmioletnią Emilkę i czteroletniego Przemka, którym też potrzebna jest matka. Miało być

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2001, 34/2001

Kategorie: Kraj