(Nie)sprawiedliwość naszych czasów

(Nie)sprawiedliwość naszych czasów

02.12.2016 Warszawa Protest pracownikow sluzb mundurowych pod Sejmem fot. Maciej Luczniewski/REPORTER

PiS zabiera emerytury. Zaczęło od SB, na kim skończy? Jeden dzień przepracowany w Służbie Bezpieczeństwa, w Wojskach Ochrony Pogranicza albo na Akademii Spraw Wewnętrznych jest jak wyrok. Osobom, które mają za sobą taki epizod, PiS zamierza zabrać emerytury, zmniejszyć je nawet kilkakrotnie. Do Sejmu trafił właśnie projekt nowej ustawy dezubekizacyjnej, autorstwa szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka. Ta ustawa to nie tylko zemsta na ludziach, którzy służyli w organach porządku publicznego Polski Ludowej. To również zemsta na tych, którzy po roku 1989 zaufali nowej władzy i oddali swoje siły III RP. A poza tym, o czym pewnie inicjatorzy ustawy nie pomyśleli, otwarcie furtki do podobnych działań w przyszłości. Platforma zaczęła, PiS kończy Pierwszą ustawę dezubekizacyjną uchwaliła Platforma Obywatelska w 2009 r. Jej istotą było to, że zmniejszyła z 2,6 do 0,7 przelicznik przy ustalaniu emerytury dla byłych funkcjonariuszy SB. Ten przelicznik dotyczył okresu PRL. Okres służby w III RP był naliczany już normalnie. Byli funkcjonariusze czasów PRL protestowali przeciwko tej ustawie; korzystając z pomocy posłów SLD, przedstawili swoją skargę w Trybunale Konstytucyjnym, a potem w Trybunale Sprawiedliwości w Strasburgu. Nadaremnie. W obu przypadkach przegrali. Tę ustawę postanowiło „poprawić” PiS. I tak zrobiło, zmieniając trzy elementy. Po pierwsze, przelicznik został zmniejszony z 0,7 do 0,5. Po drugie, ustawa wylicza konkretne jednostki, miejsca pracy lub nauki, które „brudzą”. Jeżeli ktoś przewinął się przez nie – choćby przez jeden dzień – już jego emerytura zostaje zmniejszona. Po trzecie, ustawa wprowadza górny limit świadczeń – równy średniej krajowej emeryturze. Czyli nieważne, ile kto przepracował w III RP, jakie uprawnienia nabył – jego emerytura nie może być wyższa niż średnia krajowa, czyli 2053 zł. Co to oznacza w praktyce? Że minister Błaszczak projektem swojej ustawy tylko w niewielkim stopniu dopiekł tej części aparatu MSW, która nie pogodziła się z III RP. Oni odeszli z resortu w roku 1989, często na emerytury, więc w nowej Polsce składek nie zbierali i nie mają za bardzo czego tracić. Im zabrała już Platforma w roku 2009. Błaszczak uderza w tych, którzy III RP służyli z największym oddaniem, którzy w III RP robili kariery, awansowali, byli honorowani… A to dość duża grupa. Trafiony, zatopiony Jest w niej np. Michał Otrębski, generał policji, były komendant stołeczny. Zaraz po studiach zdecydował się iść do milicji. W szkole milicyjnej bardzo dobrze mu szło, po jej ukończeniu skierowano go zatem na kurs oficerski. Sęk w tym, że mógł go odbyć tylko w Akademii Spraw Wewnętrznych. A ona została przez autorów ustawy zaliczona do organów państwa totalitarnego. Mimo że Otrębski nie przepracował w SB ani pół godziny, że cały jego dorobek zawodowy to czas III RP i służba w policji, został przez nową ustawę potraktowany jak filar aparatu represji Polski Ludowej. Nie otrzyma należnej emerytury, wypracowanej w III RP, tylko tę średnią, wyznaczoną przez ministra Błaszczaka, 2053 zł. Jego przypadek nie jest zresztą wyjątkowy. W PRL szkoły resortowe, takie jak w Szczytnie czy Legionowie, nie dawały stopnia oficerskiego. By go otrzymać, trzeba było skończyć Akademię Spraw Wewnętrznych. Szli tam wyróżniający się podoficerowie – nie tylko z milicji czy SB, ale także ze straży pożarnej, z WOP itd. I teraz wszyscy ci słuchacze, dziś emeryci, byli policjanci i strażacy, zostaną zrównani z SB. Trochę inaczej wygląda sytuacja gen. dyw. Józefa Klimowicza, byłego komendanta głównego Straży Granicznej. Klimowicz 37 lat spędził w jednej służbie. Ona zaś czasami zmieniała przynależność. I okazało się, że przewinął się przez Zarząd Zwiadu WOP. To wystarczyło. Służył w formacji pracującej na rzecz państwa totalitarnego. Wszystko zatem, co wypracował w III RP, jest nieistotne. Zemsta PiS dotknie też osoby z pierwszych stron gazet. Gen. Gromosław Czempiński należał do grupy oficerów wywiadu, którzy budowali nowe służby. Ich chrztem bojowym była operacja wywiezienia amerykańskich oficerów z Iraku. Ta akcja uwiarygodniła nowe służby w oczach USA. Staliśmy się sojusznikami, którym się ufa. Po Iraku Amerykanie poparli plan redukcji polskiego zadłużenia o 40%, można więc mówić, że Czempiński i uczestniczący w irackiej operacji oficerowie przynieśli Polsce prawie 20 mld dol. Teraz w nagrodę Czempiński zamiast

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 49/2016

Kategorie: Kraj