Farmazoni i masoni znad Wisły

Farmazoni i masoni znad Wisły

„Nie pleć farmazonów”, mówimy nieraz, nie zdając sobie sprawy, że słowo farmazon powstało w naszym języku dopiero w XVIII w., kiedy pojawiły się i zakorzeniły w Rzeczypospolitej pierwsze loże masońskie. Farmazon był spolszczeniem angielskiego free mason – wolnego mularza, ale nie o pozytywnym wydźwięku. Oznaczał figurę obcą, tajemniczą, nieraz pocieszną – nie był w potocznym rozumieniu swojakiem, szlachcicem, Sarmatą. Pierwsi nasi masoni w mig wyczuli ten kontekst i jedną z ówczesnych lóż nazwali Cnotliwy Sarmata. Nie miejsce tutaj, by przypominać najbardziej patriotyczne i postępowe „współdzieła” masońskie, takie jak Konstytucja 3 maja, „Mazurek Dąbrowskiego” czy Wolnomularstwo Narodowe Waleriana Łukasińskiego. Rzeczywiste czyny polskich wolnomularzy to jedno, a czarna legenda – drugie. Tak jest i w naszych czasach – artykuły i książki najbardziej znanego polskiego masona, prezesa Stowarzyszenia Instytut Sztuka Królewska w Polsce, prof. Tadeusza Cegielskiego, sobie, a wytwory największego polskiego masonożercy, dr. Stanisława Krajskiego, sobie. Środek jest ciągle mikry. Z tym większą nadzieją i zainteresowaniem sięgnęłam po książkę dwojga autorów, Anny Kargol i Dominique’a Lesage’a, „Liberté, Egalité, Fraternité nad Wisłą 1990-2020. 30 lat wolnomularstwa liberalnego w Polsce”. Znana historyczka rodem z Krakowa i polsko-francuski wolnomularz napisali w słowie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2022, 33/2022

Kategorie: Książki