Góra schodzi nocą

Góra schodzi nocą

Staszkowa obudziła się wcześnie rano i przez szczelinę w ścianie zobaczyła słońce Samochód dalej nie pojedzie. Polna, popękana droga pnie się ostro pod górę. Sad z małymi, poprzewracanymi jabłonkami wygląda jak po trzęsieniu ziemi. Na stoku znajduje się wieś Stańkowa. Najwyżej mieszka Maria Staszak. Jeszcze dziesięć lat temu mogła dwa razy dziennie schodzić do Łososiny Dolnej po zakupy i do kościoła. Teraz ma 75 lat, chore nogi i słabe serce. Kocha swoje dzieci, ale ich imion od razu nie powie. Musi chwilę pomyśleć. Kazia ma swoje własne gospodarstwo, tak samo jak Biernatka, Jacek, Bronka, Marysia, Stasia, Michasia, Halina, Lucyna i Czesław. Tylko Teresa nie gospodarzy, bo jest krawcową. Oprócz dzieci Maria Staszak kocha górę, na której stoi jej dom. Na początku kwietnia, zaraz po tym jak śnieg stajał i przez kilka dni padały deszcze, góra obraziła się na Marię Staszak. Zaczęła rozchodzić się i napierać na stodołę i stary dom. W stodole popękały prawie wszystkie belki podtrzymujące dach. Po dwóch dniach najmłodszy syn, Czesław, znalazł rysy na podmurówce nowego domu. Gdy przyszła tu powódź trzy lata temu, mieszkańcy stoków dziękowali Opatrzności, że ich domu stoją wyżej i woda im nie zagraża. Rok

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 17/2000, 2000

Kategorie: Kraj