Kant a sprawa polska

Kant a sprawa polska

W rządzie Buzka zaczyna dochodzić do głosu wola dobrego ułożenia stosunków z Rosją Korespondencja z Moskwy Poczesne miejsce wśród pojęć systemu filozoficznego Immanuela Kanta – najwybitniejszego obywatela Kaliningradu-Królewca-Koenigsbergu – zajmują antynomie. Antynomie dobrze oddają stosunek Polaków do Rosji. Jednak ponad sprzecznościami do głosu – także w rządzie Jerzego Buzka – zaczyna dochodzić imperatyw kategoryczny – dobrego ułożenia z Moskwą. Gdy “Washington Times” opublikował informację o przerzuceniu do enklawy kaliningradzkiej taktycznych pocisków jądrowych, w Warszawie zawrzało. Lęku przed niewielkimi pociskami odpalanymi za pomocą wyrzutni “Toczka-U” nie zdołał ukryć szef resortu obrony, Bronisław Komorowski. Politycy i media straszyli siłą – militarną, ale jednak siłą – Rosji. Ledwie ucichła sprawa atomu, a – za sprawą “Daily Telegraph” – obywateli RP straszono słabością Rosji, która rzekomo w zamian za skasowanie wielomiliardowego zadłużenia wobec Niemiec jest gotowa przystać na dominację niemieckiego biznesu w enklawie kaliningradzkiej. Przypomnijmy – części dawnych Prus Wschodnich, które po wojnie podzielono między ZSRR i Polskę. Silna Rosja jest groźna. Słaba Rosja nie mniej… W tym konkretnym wypadku składający w Moskwie wizytę minister spraw zagranicznych, Władysław Bartoszewski, wyraźnie bardziej obawiał

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 07/2001, 2001

Kategorie: Świat