Krwawa rewolucja w Kirgistanie

Krwawa rewolucja w Kirgistanie

Mała środkowoazjatycka republika stała się polem rywalizacji mocarstw W Kirgistanie doszło do krwawego powstania. Zryw opozycji usunął rządzącego twardą ręką prezydenta Kurmanbeka Bakijewa. W walkach i zamieszkach zginęły co najmniej 75 osób, setki odniosły rany. Władzę przejął rząd tymczasowy, na którego czele stanęła była minister spraw zagranicznych Roza Otunbajewa. W środkowoazjatyckiej republice spłonęły budynki rządowe, szabrownicy rabowali centra handlowe i sklepy. Także pałac prezydencki oraz rezydencja Bakijewa zostały splądrowane. Przed bankami stanęły pojazdy opancerzone, ale nowe władze długo nie potrafiły opanować sytuacji. Zdaniem niektórych komentatorów, w rewolcie maczała palce Moskwa. Kirgistan, niewielka górska republika w Środkowej Azji, ma bowiem poważne znaczenie strategiczne. Rozwojem sytuacji w tym kraju zainteresowane są nie tylko Rosja, ale także Stany Zjednoczone i Chiny. Amerykanie utrzymują w pobliżu kirgiskiej stolicy Biszkeku lotniczą bazę wojskową Manas, z której wysyłają żołnierzy i sprzęt wojenny do Afganistanu. Moskwa uważa natomiast Kirgistan za swoją strefę wpływów. Należy jednak przyznać, że autokratyczny i skorumpowany reżim Bakijewa utracił poparcie społeczne. Jego upadek był przede wszystkim wynikiem ludowego powstania i gospodarczej mizerii. Działania Moskwy, jeśli do nich doszło, odegrały niewielką rolę. Liczący zaledwie 5,5

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 15/2010, 2010

Kategorie: Świat