Miasto przestępstw

Miasto przestępstw

Kryminaliści wracają do Nowego Orleanu W Nowym Orleanie w potrzaskanych domach wciąż znajdowane są ludzkie szczątki. „Wykrywają je psy tropiące, gdyż kości wyglądają jak drewno”, wyjaśnia przedsiębiorca pogrzebowy, Billy Henry. Co miesiąc organizuje 60 pochówków. Przed huraganem Katrina, który 29 sierpnia 2005 r. spustoszył metropolię nad Missisipi, Henry urządzał miesięcznie tylko 30 pogrzebów. Oficjalnie przeszukiwania domów zakończono w październiku, straż pożarna wykonywała to makabryczne zadanie jeszcze do grudnia, ale nie znaleziono wszystkich zmarłych. Szacuje się, że kataklizm zabił ponad 1,3 tys. osób, 2 tys. uznano za zaginione. Odbudowa zniszczonego miasta przebiega w żółwim tempie. Centrum Nowego Orleanu wprawdzie pozostało niemal nietknięte, w eleganckiej Dzielnicy Francuskiej działają restauracje i odbywają się koncerty jazzowe. Ale regiony zamieszkane przez murzyńską biedotę, np. Lower 9th Ward, wyglądają tak, jakby huragan przeszedł zaledwie przed kilkoma dniami. W ruinach domów leżą porozbijane meble, telewizory i inny sprzęt domowy, gnijące ubrania. Zaduch panuje taki, że nieliczni mieszkańcy, którzy wrócili, chodzą z maskami na twarzach. Wszędzie piętrzą się wraki samochodów. „Nikt nam nie pomaga, nie chcą nas tutaj”, żali się 42-letnia Albertine, która choć uszła z życiem, straciła cały dobytek. Ale jej babka nie zdążyła uciec

Ten artykuł jest dostępny tylko dla subskrybentów.
Wydanie: 2006, 22/2006

Kategorie: Świat