Nowe życie po rozwodzie

Aż 85% rozwiedzionych pań jest zadowolonych z uwolnienia się od męża Historia Zyty to prawdziwa opowieść o zmartwychwstaniu. Drobna, wesoła kobieta o nerwowej twarzy, w oczach czają się iskierki. Mówi szybko i dużo. Mieszając czekoladę na gorąco, niczym listę sprawunków wylicza, co „zawdzięcza” mężowi: kilkanaście lat strachu, gehennę rozwodową, sprawę o składanie fałszywych zeznań, utratę pracy, jąkanie, lęki i katalog dramatycznych wspomnień pod hasłem „przemoc w domu”. O swoim eksmałżonku mówi „mój mąż nieboszczyk”, choć nie umarł. – Niektórzy zachowują się wspaniale, zapijając się na śmierć. Inni niestety żyją i katują swoje żony. 13 lat temu, w Dniu Kobiet, złożyła pozew o rozwód. Rok temu odzyskała mieszkanie. Teresa Kowalska to ciepła, pełna humoru pięćdziesięciolatka. Ma niski, radiowy głos, który „zawdzięcza” papierosom. Pali paczkę dziennie. Rozwiodła się, bo mąż znalazł sobie inną. Przez rozwód przeszła całkiem sama. W pracy nikt o tym nie wiedział. W domu krzyczał na nią ojciec, któremu nie mieściło się w głowie, że z powodu zdrad kobieta może po prostu nie chcieć być już żoną. Najboleśniej wspomina rozpacz córeczki. Wykańczała ją własna bezsilność, ponieważ nie mogła nakłonić męża do odwiedzania dziecka. Kiedyś przypadkiem obejrzała grę „Poczta”, w którą bawiła

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 17/2003, 2003

Kategorie: Społeczeństwo