Oscarze, pomóż Uszatkowi

Oscarze, pomóż Uszatkowi

Czy Oscar dla „Piotrusia i wilka” odrodzi polską animację? Na razie w łódzkim Se-ma-forze trwa euforia i przygotowania do przeprowadzki w nieznane Nikt już nie wyciera mokrych plam po wodzie kapiącej z nieszczelnego dachu hali filmowej przy ul. Pabianickiej w Łodzi. Nie ma sensu, bo za kilka dni Se-ma-for zmienia siedzibę, a legendarny budynek, gdzie powstał m.in. „Miś Uszatek”, zostanie zrównany z ziemią. Zresztą określenie hala jest stanowczo na wyrost. Pomieszczenie jest bowiem za małe, za niskie i nadaje się raczej na zaplecze sklepu niż miejsce realizacji oscarowego projektu. A jednak to tutaj wykonano część zdjęć do filmu, który zdobył uznanie amerykańskiej Akademii Filmowej. – Z jednej strony, wesele, z drugiej, stypa – zgadza się z nami Marek Skrobecki, twórca scenografii do „Piotrusia i wilka”, który oprowadza nas po pomieszczeniach studia. Pokazuje, gdzie powstawały poszczególne elementy scenografii, przedstawia członków ekipy – współautorów sukcesu. Jest ich wielu, bo przy scenografii pracowało 160 osób. Imponujące wrażenie robi choćby sam las, o długości 22 m i szerokości 16 m, z 360-stopniowym horyzontem, ma 1,7 tys. drzew i tysiące krzewów, trawę, kamienie i niebo. Lalki wykonano w dwóch skalach – 1:5 do zdjęć ogólnych i 1:3 do zbliżeń. Nie trzeba dodawać,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 10/2008, 2008

Kategorie: Kultura