Reżyserki

Reżyserki

Reżyserowanie filmów to zajęcie dla twardzieli i marzycieli jednocześnie. Dziewczyny mają jeszcze bardziej pod górkę Reżyserka? Brzmi jak kanciapa. Pomieszczenie, z którego się czymś steruje – mówi pan Marcin, telewizyjny montażysta. – Powiedzmy sobie szczerze – dodaje – reżyserka to taka baba z wąsami. Laski Julia, Agnieszka i dwie Kasie – młode reżyserki. O takich mówi się „nadzieja polskiego kina”. Żadna nie ma wąsów. Julia jest delikatna, wyciszona, jakby „buddyjska”. Agnieszka kobieca i ciepła. Jedna Kasia wyrazista i energiczna, druga dziewczęca i zgrabna jak modelka. Jednym słowem „laski”. Nie malują się specjalnie. Nie muszą. Po prostu mają to coś, co sprawia, że są interesujące. Wyraziste. To są dziewczyny, które wiedzą, o co im chodzi. Chcą opowiadać historie. Kręcić filmy. Uprawiać zawód uważany za męski. I robią to. Powołanie Reżyserowanie filmów to zajęcie dla twardzieli i marzycieli jednocześnie. Dziewczyny mają jeszcze bardziej pod górkę. Jednak tego zawodu się nie wybiera. To rodzaj powołania. Głosu, który się słyszy od razu albo trochę później. Jeśli się wie od razu, zazwyczaj zaczyna się od rozmaitych klubów filmowych czy kursów dla amatorów. – Wiedziałam, czego chcę – mówi Agnieszka Smoczyńska (31 lat), reżyserka

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2009, 34/2009

Kategorie: Kultura