Szczęśliwe numerki

Szczęśliwe numerki

Ci, którzy wygrali duże pieniądze, nie przestają grać Pięć lat temu Zygmunt Rząp, właściciel warsztatu stolarskiego w Olszynach koło Szczytna, wygrał 164 tys. zł. Trafił szóstkę, ale musiał podzielić się z innymi. – W tej ostatniej kumulacji, kiedy było ponad 15 mln zł też obstawiałem, bo ja gram zawsze, jednak miałem zero trafień – tłumaczy. Do kolektury poszedł także Franciszek Szpucha, 54-letni rolnik spod Nakła. Również bez sukcesu. A przecież cztery lata temu trafił dwie szóstki, które dały mu 1,1 mln zł – dla osób z mniejszą finansową wyobraźnią podaję, że to 11 starych miliardów. Dziś jego żona komentuje krótko: – Pani, to jeszcze mało. Za małośmy wygrali. Kilka razy tyle byłoby dobrze. Ostatnia, fantastyczna kumulacja to 12,5 tys. transakcji zawieranych w ciągu minuty. Dla czterech osób, które dostały po 3 mln 840 tys. transakcje okazały się szczęśliwe. Typowy gracz to mężczyzna w średnim wieku, który odkrywa, że dzięki osobistym zasługom niewiele może już zdobyć. Socjologowie twierdzą, że to media utwierdzają go w przekonaniu o możliwych wygranych bez większej pracy. A zakup losu to mała inwestycja dla każdego. Tylko przy takich jak ostatnia

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2001, 45/2001

Kategorie: Kraj