Tag "jawność"

Powrót na stronę główną
Kultura

Mój mąż z zawodu jest dyrektorem

Nazwiska osób kandydujących na kierownicze stanowiska w publicznych instytucjach kultury i skład komisji konkursowych powinny być jawne Odetchnęliśmy z ulgą – politycznie motywowany i skandalicznie prowadzony konkurs na dyrektora Teatru Słowackiego w Krakowie unieważniono. Na tym niestety kończą się dobre wiadomości o standardach zarządzania kulturą, a także mediami publicznymi, o których obsadzaniu właśnie mówi się sporo. Ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej oraz rozporządzenie ministra kultury i dziedzictwa narodowego mówią, że w przytłaczającej większości publicznych instytucji kultury wybór kierownictwa powinien się odbywać właśnie w drodze otwartego konkursu. Tylko w wyjątkowych okolicznościach można od tego odstąpić, na rzecz nominacji pozakonkursowej. Tymczasem przez lata, nie tylko za rządów PiS, władze przy wsparciu części środowiska teatralnego nagminnie omijały procedury demokratyczne na rzecz mniej lub bardziej chybionych nominacji politycznych. Do dziś, o zgrozo, zdarzają się radosne obchody ku czci takiego czy innego dyrektora (zwykle bowiem chodzi o starszych panów), który, raz mianowany przez władze, na stołku kierowniczym zasiadał lat kilkadziesiąt. Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 46/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Pytanie Tygodnia

Czy wszystkie zarobki i podatki powinny być jawne?

Czy wszystkie zarobki i podatki powinny być jawne? Adrian Zandberg, partia Razem Przykład Narodowego Banku Polskiego pokazał, do czego służy robienie wielkiej tajemnicy z wynagrodzeń. Przyboczne pana prezesa Glapińskiego otrzymują miesięcznie dziesiątki tysięcy złotych – więcej niż premier RP. W tym samym czasie NBP każe stażystom pracować za darmo. Tak się dzieje niestety w bardzo wielu polskich firmach. Robienie tajemnicy z wysokości pensji służy głównie krewnym i znajomym prezesów. Dzięki tajności łatwo ukryć ich wysokie apanaże. Wiemy, ile zarabiają prezydent, premier, sędzia Sądu Najwyższego czy wójt. I dobrze! Ich płace są jawne, by państwo działało sprawnie i uczciwie. Jawność wynagrodzeń z pewnością nie szkodzi gospodarce. Wręcz przeciwnie – pomaga w nagradzaniu za porządną pracę i faktyczne kompetencje. Takie rozwiązania działają na świecie – nie ma czego się bać. Dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka, UW Polskie społeczeństwo nie jest gotowe na pełną jawność. Natomiast na pewno powinny zostać upublicznione wynagrodzenia wypłacane ze środków publicznych. Ale nie imiennie, tylko dla stanowisk. Tak, aby było wiadomo, w jakim przedziale mieści się pensja np. dyrektora departamentu w danym ministerstwie, jego zastępcy itd., a także na jakich zasadach przyznawane są premie i nagrody. Powinniśmy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Cyfrowa republika nad Bałtykiem

W bazach umieszczono prawie wszystkie dane Estończyków. Dzięki temu można wygodnie załatwić wiele spraw, ale przed państwem nic się nie ukryje Pod koniec 2017 r. „The New Yorker” opublikował obszerny reportaż, którego autor zachwycał się republiką Estonii, uznawaną za najbardziej zaawansowane cyfrowo społeczeństwo świata, i wdrażanym tam programem elektronicznego państwa. Czytając ten tekst, miałem dwie refleksje. Pierwszą, że marna jest kondycja polskich mediów, skoro człowiek o tak ważnych rzeczach, dziejących się niemal po sąsiedzku, dowiaduje się dopiero z prasy wydawanej za oceanem. Drugą, że projekt jest zarazem imponujący i przerażający. Estończycy już w latach 90. ubiegłego wieku wykazali się dalekowzrocznością i niewielki, mający 1,3 mln mieszkańców kraj zaczął dynamicznie inwestować w cyfrową infrastrukturę i edukację. O ile w 1991 r. dostęp do telefonu miała połowa mieszkańców, o tyle w 1997 r. 97% szkół było podłączonych do internetu. W 2002 r. dostęp do bezprzewodowego internetu miała już prawie cała Estonia, pięć lat później wprowadzono możliwość głosowania przez internet, a w 2012 r. 94% zeznań podatkowych zostało wypełnionych online. „Dziś wszystko, co da się zrobić za pomocą usług cyfrowych, jest tak robione”, podsumował w „The Wired” Ben Hammersley – dziennikarz, który postanowił zostać

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.