Tag "Joanna Brodzik"

Powrót na stronę główną
Obserwacje

Skoki marzeń

Kiedy opada się na spadochronie, można spojrzeć z góry na wózek inwalidzki i wyobrazić sobie, że nie będzie potrzebny Marzenie jest wielkie i, wydawałoby się, nierealne. Chęć, by na chwilę wyzwolić się z wózka inwalidzkiego, znaleźć się w powietrzu, poczuć lekkość, swobodę i lecieć jak ptak, jest przemożna. Kiedy jest się wysoko w górze, można spojrzeć na sprzęt inwalidzki, który stoi na dole, i wyobrazić sobie, że przez moment nie będzie potrzebny. Marzycieli jest wielu, ale na skok ze spadochronem do Arnolda Schneidera, tandempilota, zgłasza się rocznie kilkanaście osób niepełnosprawnych. Z powodu choroby (najczęściej cierpią na zanik mięśni lub są po wypadkach) nie mogą chodzić, telefonują też osoby niewidome. Skakać chcą i młodzi, i starsi. W sezonie, od marca-kwietnia do listopada, w sumie skacze ok. 250 osób, sprawnych i niesprawnych. Dla wszystkich taki skok jest wielkim przeżyciem, zawsze towarzyszą mu emocje, jednak dla osób uwięzionych w wózkach inwalidzkich pokusa doświadczenia swobody ruchu jest wyjątkowa. Żeby skoczyć z samolotu z wysokości 3000 m, trzeba najpierw dać się przywiązać specjalną uprzężą do Arnolda Schneidera (pseudonim „Krawiec”) i bezgranicznie mu zaufać. Spadochron zamiast szybowca Arnold Schneider zainteresował się skokami już jako uczeń szkoły zawodowej. Wraz

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.