Tag "lex Tusk"

Powrót na stronę główną
Felietony Tomasz Jastrun

Do mordobicia jeden krok

Komisja do badania wpływów rosyjskich, zwana Lex Tusk, rozwiązana przez nowy Sejm. Awantura w parlamencie zmierzała w stronę mordobicia. Trochę się zawiodłem, że do tego nie doszło. Komisja w swoim tzw. cząstkowym raporcie – cząstkowym, bo śpieszono się, to był pośpiech przedśmiertny – konkluduje, że Tusk, Sienkiewicz, Cichocki, Klich i Siemoniak (nie wiem czemu zgubili Sikorskiego) nie powinni piastować funkcji państwowych. Prawica uznała raport za prawdę objawioną, lewica i liberałowie za podły stek bzdur, który ma utrudnić stworzenie rządu przez Tuska. Biedny prezydent będzie teraz między prezesem a Tuskiem i międzynarodową opinią. Spektakl obalania PiS zacznie się 11 grudnia. Miałem zaplanowaną tego dnia ważną wizytę lekarską, odwołałem ją. Przed laty Sławomir Cenckiewicz, szef komisji i współautor „cząstkowego raportu”, zaprosił mnie do kawiarni. To było na tyle dawno, że poszedłem, teraz bym nie poszedł. Chciał mi dać swoją grubą książkę o Annie Walentynowicz, w której gęsto korzystał z mojej książki „Życie Anny Walentynowicz”, wydanej w podziemiu w 1986 r., a potem przedrukowanej oficjalnie. Bardzo książkę chwalił. Przed spotkaniem zlustrował mnie dokładnie, przeglądając moje teczki, i był pod wrażeniem, mucha nie siada. Wydał mi się kulturalny i rozsądny. No i co się porobiło… „Cząstkowy raport” sugeruje, że Tusk był agentem rosyjskim, sterowanym przez Putina.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Andrzej Romanowski Felietony

Dr Duda ma czas

Dr Duda odbył już konsultacje z przedstawicielami wszystkich ugrupowań i oświadczył, że jest dwóch poważnych kandydatów na premiera: Donald Tusk i Mateusz Morawiecki. Nie bardzo wiadomo, na jakiej podstawie tak oświadczył. Tusk został oficjalnie zgłoszony przez demokratyczną koalicję, Morawiecki zgłoszony nie został, przeciwnie: jego partia daje sygnały, że stanowisko premiera mogłaby oddać. Koalicja zgłaszająca Tuska dysponuje 248 głosami, Morawiecki miałby tylko 194 głosy. Jeżeli zatem ci dwaj politycy mieliby w równym stopniu być poważni, to niepoważny jest – jak zawsze – dr Duda. Zawsze lubiłem słuchać dr. Dudy. Zwłaszcza w chwilach jego wzmożenia i podniecenia, gdy podnosił głos i wzbijał się na wyżyny patriotycznej moralistyki: „Jakaś wyimaginowana wspólnota, z której dla nas niewiele wynika”; „Nie będą nam tutaj w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć w Polsce”; „Niemcy chcą wybierać w Polsce prezydenta? To jest podłość, ja się na to nie zgadzam!”. Ostatnio dr Duda zacytował powiedzenie z czasów okupacji: „Tylko świnie siedzą w kinie”, i tak jakoś w tym się rozsmakował, że teraz nazywa już świnią każdego, kto kiedyś brał udział w wyborach w PRL. „Gazeta Wyborcza” zwróciła uwagę, że w ten sposób zaliczył do świń także kardynałów Wyszyńskiego i Wojtyłę. Ale u dr. Dudy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Żadne zasady nie obowiązują

Andrzej Duda lubił się prezentować jako strażnik konstytucji. Tego już nie ma Lex Tusk! Politycy PiS klaskali z radości, gdy odrzucali weto Senatu do tej ustawy, a potem, gdy Andrzej Duda w błyskawicznym tempie ustawę podpisał, cieszyli się jak dzieci. Teraz lamentują, bo widzą, że dali opozycji paliwo, że mobilizują anty-PiS. A Duda? W poniedziałek ustawę podpisał, zachwalając ją i lekceważąc wszelkie zastrzeżenia. W piątek, podczas pośpiesznie zwołanej konferencji prasowej, ogłosił, że składa wniosek o jej nowelizację. I to nie byle jaką, bo nowelizacja zmienia praktycznie trzy czwarte przyjętych wcześniej zapisów. Mamy więc paniczną szamotaninę prezydenta. Próbę ucieczki. Oto opowieść o polityce jako grze błędów, o graczu Kaczyńskim i o tym, jakie szkody może wyrządzić Polsce mierny polityk wepchnięty na fotel prezydenta. Bo nic nie jest „pozamiatane”. Gra błędów Tu rzecz jest prosta, wystarczy przypomnieć sobie pewne fakty. Jeszcze ubiegłej jesieni ludzie PiS chodzili ze spuszczonymi głowami, opozycja wołała, że w Polsce zabraknie węgla, a inflacja i szybujące w górę ceny ropy i gazu zniszczą gospodarkę. Nic takiego się nie stało, węgiel został do kraju dowieziony (za jaką cenę, to już inna sprawa), PiS odzyskało równowagę. A potem trafiły mu się prezenty – najpierw

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jan Widacki

Lex Tusk i inne lexy

Wszyscy dziś komentują podpisanie przez prezydenta ustawy zwanej potocznie lex Tusk. Szkoda słów, może poza jednym: hańba! Coś takiego w państwie prawa zdarzyć się nie mogło. Skoro się zdarzyło, państwo przestało być państwem prawa! Podpis prezydenta pod tą ustawą kończy rządy prawa w Polsce. Jestem pewien, że historia to osądzi. Mam też nadzieję, że zanim zapadnie w tej sprawie wyrok historii, zapadnie jeszcze wyrok Trybunału Stanu. Może nie zaraz, ale zapadnie. Wpływy rosyjskie trzeba oczywiście badać i śledzić na bieżąco. Od tego są służby specjalne, a później prokuratura i sądy, ewentualnie Trybunał Stanu i niezawisłe sądy. Nie trzeba „czerezwyczajnej komisji”. A jeśli już szukać ludzi, którzy świadomie, dla korzyści swojej partii albo ze zwykłej głupoty ulegają wpływom rosyjskim, są to przede wszystkim ci, którzy osłabiają Unię Europejską i pozycję Polski w Unii. Ci, którzy mają konszachty z sojusznikami Putina w Europie, z Orbánem, z liderami skrajnej europejskiej prawicy, którzy nadają ordery prorosyjskim działaczom polskim na Litwie. Którzy rozwalili polski wywiad i kontrwywiad wojskowy. Dość o nich. Bo w cieniu tych wydarzeń przeszedł niemal niezauważony inny fakt. Oto Sąd Najwyższy (i to, jeśli się nie mylę, w starym składzie, bez neosędziów) rozpoznał kasację rzecznika praw obywatelskich i uniewinnił

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Szyte drutem

Na targach książki siedzę przy stoliku przed Pałacem Kultury, z moim „Biletem do nieistnienia”. Słońce pali. Na początku ustawiła się kolejka po podpisy, potem pusto, po dwóch godzinach znowu podpisuję. Zawsze głupio, jak się tak siedzi i nikt nie podchodzi, człowiek staje się obiektem zoologicznym w ogrodzie książek. Tłum przechodzi i ogląda siedzącego jak w klatce. Wśród podchodzących po autograf przeważali czytelnicy moich felietonów w PRZEGLĄDZIE. Pewnie dlatego, że tygodnik był jej życzliwy i ją reklamował. Przysiadł się drukarz z tajnych drukarni z lat 80., drukował moje książki, to wszystko zdaje się z innego świata. Nagle staje mi w oczach Pałac Kultury z roku 1981 i Kongres Kultury w tym pałacu, przerwany przez stan wojenny. Na Sali Kongresowej siedziałem wtedy obok Zofii Rysiówny, świetnej aktorki, od lat nieżyjącej i już zapomnianej. • Znowu flak w moim chryslerze, starość samochodu jest podobnie kłopotliwa jak starość ludzi. Ale miło mi u wulkanizatora Mariusza, przeszliśmy na ty, łączy nas moralne oburzenie na rządy PiS. Mówi, że idzie 4 czerwca z żoną. My też idziemy. I mamy wspólny problem, często siusiamy. Pocieszam go, byłem na licznych manifestacjach, są otwarte kawiarnie i restauracje, zawsze można skorzystać. Umawiamy się, że jak wygramy wybory,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.