Tag "TVN 24"

Powrót na stronę główną
Kraj

Kłamią w dzień, kłamią w nocy, a nam się to podoba

Dlaczego zamiast prawdy mamy „narracje”? Kłamią w dzień, kłamią w nocy. Życie publiczne stało się miejscem kłamstwa. Media w swojej większości nie chcą już niczego tłumaczyć, pokazywać złożoności sytuacji, tylko zajmują się agitowaniem. Obywatele traktowani są jak mięso armatnie – mają wierzyć swoim, nienawidzić obcych i zagłosować, tak jak trzeba. Przesadzam? Oto pierwszy z brzegu przykład, nic wyszukanego, raczej z tych banalnych. Pojawiła się wiadomość, że Jarosław Kaczyński zażądał od Donalda Tuska przeprosin za nieprawdziwą informację na Twitterze. Tuskowy wpis brzmiał tak: „Węgry chcą zablokować sankcje energetyczne przeciw Rosji. PiS chce sprzedać część naszego przemysłu naftowego Węgrom. Kaczyński twierdzi, że w USA sfałszowano wybory, a Morawiecki wspiera Le Pen i atakuje Unię. Plany pisane obcym alfabetem”. Dostaliśmy w ten sposób czytelną sugestię, że PiS realizuje polecenia Putina, a na dodatek Jarosław Kaczyński pogrąża się w oparach paranoi. Nie przypominam sobie, by Kaczyński kiedykolwiek mówił, że wybory w USA były sfałszowane (inni politycy PiS byli w tej sprawie mniej ostrożni), nic zatem dziwnego, że zażądał od szefa PO przeprosin i zagroził sądem. I co usłyszał? „Drogi Jarosławie, od lat cię namawiam, stań do debaty, nie ukrywaj się tchórzliwie za swoimi

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Operacja Smoleńsk 2.0

Ta hucpa została starannie przygotowana. To część wielkiego planu Jeszcze pół roku temu wszelkie wiadomości o raporcie podkomisji Macierewicza były w kierownictwie PiS pomijane. A on sam był synonimem obciachu, w hierarchii politycznej partii rządzącej spychano go coraz dalej. Jego tezy, że w samolocie były wybuchy, że rozpadł się, zanim dotknął drzew, były traktowane jako fantazje emeryta. Nawet członkowie rodzin smoleńskich sugerowali, by poddał się leczeniu. Podkomisja, którą kierował, de facto nie działała. Jej członkowie otwarcie krytykowali Macierewicza, za co on ich wyrzucał. Od jego teorii dystansował się sam Jarosław Kaczyński, a telewizja publiczna kasowała go ze swoich programów. Co nagle się stało, że tezy Macierewicza, te same, które opowiada od co najmniej dwóch lat, wówczas wyśmiewane, dziś okrzyknięto wielkim odkryciem, a Jarosław Kaczyński ogłosił, że był zamach i była bomba? Przecież i on, i Macierewicz dokładnie wiedzą, że żadnej bomby w samolocie Tu-154 nie było. Że opowieści o zamachu nie trzymają się kupy. Że tych wersji, często wykluczających się, było już kilkanaście. Najnowsza głosi, że piloci nie chcieli lądować (choć lądowali) i że na 100 m przed słynną brzozą (pancerną, jak mówią w PiS) eksplodował ładunek umieszczony w skrzydle. Potem, już bez skrzydła, samolot leciał

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Andrzej Romanowski Felietony

Is fecit cui prodest

Uczynił ten, komu przyniosło to korzyść. Starożytna zasada dochodzenia karnego każe zastanowić się nad konfliktem, który dzieli dziś zarząd Agory i redakcję „Gazety Wyborczej”. Z „Wyborczą” można się zgadzać lub nie, lecz teraz w ogóle o to nie chodzi. Nikt przecież nie zaprzeczy, że była ona (i jest) jedną z liderek wolnych mediów, że zawsze działała na własny rachunek i własną odpowiedzialność. Pomawiana niegdyś, że stanowi nieformalny organ Unii Demokratycznej/Unii Wolności, potrafiła nawet tej partii zaleźć za skórę. Gdy zatem wolne media spotykają się dziś z ograniczeniami i represjami, sprawa „Wyborczej” jest sprawą każdego z nas. Sytuacja staje się bowiem dramatyczna. Póki w minionej kadencji parlamentarnej władze deklamowały o „repolonizacji mediów”, można było jeszcze udawać, że nie traktuje się tego poważnie. Choć i wtedy wypadałoby pamiętać, że najbardziej nawet niesłychane słowa Jarosława Kaczyńskiego trzeba traktować śmiertelnie poważnie. Ale po sześciu latach działań tej władzy? Po sekwencji wydarzeń w jednym, kończącym się właśnie roku? Po lutowym projekcie nałożenia na media podatku od reklam (pamiętamy protest „Media bez wyboru”: czarne strony dzienników, czarne ekrany telewizorów)? Po marcowym zakupie przez PKN Orlen Daniela Obajtka grupy Polska Press, wydawcy 20 dzienników i 150 tygodników regionalnych? Po trwającej 19

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Media

Dziennikarze na granicy

 Oświadczenie mediów Wprowadzony przez rząd RP stan wyjątkowy na całej długości granicy Polski z Białorusią wyklucza działalność mediów. Przepisy dopuszczają swobodne poruszanie się tam osób i podmiotów świadczących szereg usług i prowadzących działalność gospodarczą – z wyłączeniem dziennikarzy i organizacji społecznych. Musi to budzić sprzeciw. Stwierdzamy, że działania władz są sprzeczne z zasadą wolności słowa, stanowią też przejaw niezgodnego z prawem prasowym utrudniania pracy dziennikarzom i tłumienia krytyki prasowej. Informujemy władze Rzeczpospolitej i opinię publiczną, że nie zgadzamy się z zakazem pracy dziennikarzy w terenie przygranicznym. Oznacza on odebranie nam możliwości wypełniania misji naszego zawodu, a społeczeństwu konstytucyjnego prawa do informacji. 1 Jednym z motywów zakazu jest – jak wynika wprost z wypowiedzi polityków – większy „komfort pracy” przedstawicieli władz i służb, co jednak oznacza działanie bez kontroli czwartej władzy i pozbawienie społeczeństwa niezależnych od polityków informacji. Opieramy się tu na opiniach, jakie na naszą prośbę przygotowało grono wybitnych prawników i prawniczek (dr Anna Rakowska-Trela, prof. Ryszard Piotrowski, prof. Ewa Łętowska, a także Helsińska Fundacja Praw Człowieka). Przypominamy też, że rzecznik praw obywatelskich 6 września 2021 r., oceniając rozporządzenie o stanie wyjątkowym, podkreślił, że obecność mediów jest szczególnie uzasadniona w sytuacjach, które

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Roman Kurkiewicz

Bronię TVN, ale…

Jest oczywiście paradoksem, że obecny kryzys wywołany przez lex TVN czyni z tej stacji symbol i ostoję wolności słowa, wzorzec medium demokratycznego, gwaranta kontroli władzy i niezależności odmienianej przez wszystkie przypadki. TVN ani żadna z jej podstacji takiej funkcji nie pełni i nie pełniła z prostej przyczyny: to przede wszystkim biznes, którego pierwotnym celem, głównym zadaniem i jedyną racją istnienia jest pomnażanie zysku, zarobek. Jeśli można zarobić na informacji i publicystyce – kapitalizm zarabia. Przy okazji zdarza się, że wejdzie mocno i celnie w jedną z medialnych powinności. Kiedy jest w wyraźnej opozycji do aktualnej ekipy rządzącej, może to nawet wyglądać na funkcję kontrolną, krytyczną, sprawdzającą. Przy innej konfiguracji politycznej ta energia słabnie i siada. Nie można o tym zapominać, pamiętając równocześnie, że władza nie powinna mieć narzędzi do recenzowania, tym bardziej w sposób tak karkołomnie bezprawny jak pisowski „reasumpcyjny” wobec TVN (TVN 24) – z której swoją drogą politycy odpowiedzialni za ten stan rzeczy niemal nie wychodzą. Choć oczywiście ulubioną kategorią do zapraszania są nawróceni (niektórzy po wielokroć), ozdrowieńczo krytyczni byli ministrowie czy posłowie tej formacji. Gdyby policzyć ile tefałenogodzin wypełnili Giertych, Sikorski, Gowin, to nie wiem, czy TVP Info by tę kwotę przebiło. Taka jest polityka medium

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Co TVP Info pokazało wsi?

Tysiące rolników w strugach deszczu protestowało przeciwko „piątce Kaczyńskiego”. Ich rodziny zasiadły przed telewizorami i czekały na relację w TVP Info. Na darmo. Stacja, która od lat faszeruje rolników propagandą rządową, pokazała im to coś poniżej pleców. Wieś musiała oglądać amerykańską stację TVN 24, która przez wiele godzin dawała relację na żywo. I debiutowała jako przyjaciel rolników.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.