Truflolandia

Truflolandia

Poszukiwacze trufli przeczesują Beskidy Zachodnie i Jurę Krakowsko-Częstochowską Nad sławetną górą Żar krąży kilkanaście kolorowych… grzybów. To paralalotniarze szybujący na swych przemyślnych spadochronach. Pod nimi, wokół zbiornika elektrowni szczytowo-pompowej, drepcą grzybiarze wpatrzeni w trawę. – Trufli szukamy! – informuje Ewelina, która przyjechała ze Śląska i biwakuje ze znajomymi nad Jeziorem Międzybrodzkim. – Podobno w skupie płacą za jednego grzyba 300 zł! – Gazet pan nie czyta? – dziwi się jej chłopak, Remigiusz. -Teraz jest wysyp trufli w Beskidach. Szukać trzeba, o – na takich właśnie polankach. Jak się trafi na truflową kolonię, niezły grosz można szarpnąć. – A udało się już komuś? – Podobno tak! My chcielibyśmy zarobić choćby na ten wyjazd… Justyn Kołek, czołowy grzybiarz ziemi beskidzkiej, uśmiecha się pod wąsem. Po Beskidzie Małym chodzi od rana, jak co dzień od wielu lat. Jego koszyk pełen jest borowików, bo do zbierania trzeba mieć talent oraz serce i on je ma. – Podśmiewam się z truflarzy, a czasem mnie złoszczą, bo pełno ich w lesie – komentuje pan Justyn. – Ale niechże sobie chodzą, bo grzybiarstwo to najwspanialsze hobby na świecie. Mnie na przykład uratowało życie. Chlałem wódę na potęgę i już dawno

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2005, 33/2005

Kategorie: Reportaż
Tagi: Adam Molenda