Wojna ze SKOK-ami

Wojna ze SKOK-ami

Banki lekceważyły powstawanie kas, a teraz widzą, że PiS chce obdarować je kredytami mieszkaniowymi Nie dla zysku, nie z miłosierdzia, lecz po to, by służyć – to motto amerykańskich unii kredytowych, gromadzących pieniądze członków i udzielających im pożyczek. Ich działalność reguluje Federal Credit Union Act podpisany przez prezydenta Franklina Delano Roosevelta 26 czerwca 1934 r. W Polsce pomysł unii kredytowych zaszczepił w 1992 r. były dyrektor Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, Grzegorz Bierecki, współpracownik Lecha Wałęsy i ówczesnego wiceprzewodniczącego związku, Lecha Kaczyńskiego. Nazwa Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe (SKOK) nawiązywała do istniejących przed II wojną światową Kas Stefczyka. Dziś nawet zajadli krytycy SKOK-ów przyznają, że odniosły one spektakularny sukces. Problem w tym, że… okazał się on zbyt duży. Początki były skromne. 13 kas, licząc z oddziałami, 14 tys. członków i szacowane na 4 mln zł aktywa. Mógł je zakładać każdy. Powstawały przy zakładach pracy, w parafiach, małych miasteczkach. Początkowo udzielały niewielkich pożyczek osobom, które nie mogły liczyć na kredyt bankowy. Wątłe kapitałowo, działające non-profit, pozbawione wykładanych marmurami siedzib nie przyciągały uwagi mediów ani rosnącego w siłę sektora bankowego. Wszystko zmieniło się w 2004 r., gdy w Sejmie z inicjatywy ówczesnej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2006, 32-33/2006

Kategorie: Kraj