Wprost!

Pan Marek Król, właściciel, jak sądzę, i do niedawna naczelny tygodnika \”Wprost\”, tygodnika domagającego się lustracji możliwie najobszerniejszej – był sekretarzem Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Był też agentem Służby Bezpieczeństwa.
Nie wiem, czy był On TW, czy KO. G… mnie to obchodzi. Proszę wybaczyć. Są bowiem jakieś granice draństwa. I słowa, które je opisują. On te właśnie granice po wielokroć przekroczył. Wiem, i mam na to świadków, że kiedy z Poznania zawezwano go do sekretariatu KC, trzeba było zmienić prowadzącego go oficera. Poznański kapitan był poniżej członka KC. Członka KC prowadzić już nie mógł. Znaleziono jakiegoś pułkownika. Z centrali. To dla Dudka. Docenta. Że niby członkowie partii nie mogli być agentami. A Marek Król? Sekretarz KC PZPR? Później naczelny tygodnika \”Wprost\”? Milioner?
Mało mnie to interesuje. Równie mało jak pan Marek Król. W pierwszej setce najbogatszych tygodnika \”Wprost\”. (Polecam braciom Kaczyńskim, w końcu to ich kumpel).
Piszę o Zbigniewie Herbercie.
Odwalcie się od niego! Wy, we \”Wprost\” akurat, prawa nie macie!
Tak jak i ja. Zbigniew Herbert, poeta, nie z mojej polskiej bajki.
Nie jako poeta. Tu całkiem mój. Płakałem, gdy Go czytałem, \”Pana Cogito\”.
W Polsce niepodległej dowiedziałem się, że my z innej parafii. Przyjąłem z pokorą.
I mimo że Herbert w Niepodległej to dla mnie prawica, jest Kimś.
Kimś? Wart Orła Białego! Nobla!
A Król? Marek Król? Wart czego na przykład? Jak się ma?
Zadajcie to pytanie sobie, Drodzy Czytelnicy, proszę. Jak się ma świetne nazwisko bogacza, jednego z najbogatszych w Polsce, Marka Króla, do nazwiska skromnego poety, Zbigniewa Herberta?
Więc – odpieprzcie się od niego. Najpierw niech od Niego, mnie raczej obcego, odczepi się wydawca. Sekretarz KC. Marek Król.
Więcej on wart niż prowadzący go oficer?
Komu tak bardzo zależy, by Polskę pozbawić jakichkolwiek autorytetów?
Już bez znaczenia – lewicowych czy prawicowych. Jakichkolwiek.