27/2011

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kraj

Szanowny panie prezydencie…

O czym Polacy piszą do Bronisława Komorowskiego Co 38 mln głów to nie jedna – nawet jeśli jest to głowa państwa. „Szanowny Panie Prezydencie, jako obywatel naszego kochanego Kraju, nie mogę patrzeć obojętnie na wiele różnych zjawisk, które dzieją się wokół nas. Dlatego zwracam się do Pana Prezydenta z nadzieją zainicjowania refleksji do działania”… To początek jednego z listów do prezydenta Bronisława Komorowskiego, które otrzymałem z Biura Listów i Opinii Obywatelskich Kancelarii Prezydenta RP. Zwróciłem się o listy nieodnoszące się do tzw. ściany płaczu (próśb o udzielenie pomocy w trudnej sytuacji), lecz te, które wynikają z obywatelskiej troski o dobro wspólne i stan kraju. Chciałem poznać przemyślenia autorów o stanie Rzeczypospolitej i proponowane przez nich rozwiązania zmierzające do jej naprawy. W piśmie dołączonym do przekazanych mi listów Grażyna Wereszczyńska, dyrektor Biura Listów i Opinii Obywatelskich, napisała, że najwięcej tego typu listów „dotyczy kwestii gospodarczych i ekonomicznych oraz związanych z ustrojem państwa, systemem emerytalnym, wymiarem sprawiedliwości lub aktualnymi wydarzeniami (np. powodzią, zamieszkami na stadionach itp.). Systematycznie wpływają także listy obywateli próbujących zainteresować Prezydenta i Kancelarię wynalazkami i usprawnieniami, które w różnych dziedzinach mają służyć Polsce”. Aby Polska była piękna „Czy Polska

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Ćwierć wieku z Kontrabasistą – rozmowa z Jerzym Stuhrem

Utrzymuję widownię w napięciu za pomocą słowa. Może jestem reliktem takiego teatru, który pomału odchodzi Z Jerzym Stuhrem rozmawia Tomasz Miłkowski Z „Kontrabasistą” nie rozstaje się pan od ponad ćwierć wieku. To swoisty fenomen. Co sprawia, że ten tekst ciągle ożywa? Czy odczuwa pan, że jest inny, że się zmienia? – Ten fenomen wymusza publiczność. Pozostaję z całym szacunkiem do autora, do tekstu, do mojej formacji teatralnej, z której wyrosłem. Ale gdyby nie publiczność, nie grałbym „Kontrabasisty” już od dawna. Wiek bohatera jest tu niezwykle istotny. Co innego przecież znaczy, gdy młody człowiek, który ma jeszcze życie przed sobą, dopiero zaczyna, a już widać, że ma poczucie przegranej, a co innego, kiedy utyskuje człowiek dojrzały, który życie aktywne ma za sobą. I to jest pierwszy powód, dlaczego ja jako reżyser tego przedstawienia i ja jako jego wykonawca powinienem już z niego zrezygnować. Nie rezygnuje pan jednak. – Fenomen wymusza publiczność, która nie tylko stawia się w nadkomplecie, wystarczy kartkę na teatrze wywiesić, bez żadnej reklamy, i za dwie godziny biletów nie ma. To nawet nie to. Ważne, jak ona ten spektakl przyjmuje. Jak wnikliwie odczytuje w tym bohaterze swoje losy, niezależnie do jego wieku. Oczywiście, muszę stosować różne triki, aby zachować wiarygodność. Postarzam więc nie tylko bohatera, lecz także kobietę, w której się kocha. Kiedy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Nieustraszeni pogromcy „układu”

Prokuratorzy, agenci, podsłuchy, prowokacje, czyli wojna IV RP z Kwaśniewskim, Millerem i Schetyną Chodziło o „układ” czy o przeciwnika politycznego? Po latach, gdy kończą się kolejne procesy i swoje prace kończą komisje śledcze, można się pokusić o zrekonstruowanie działań państwa PiS. Państwa, w którym jego aparat ścigania w wielkim stopniu nastawiony został na tropienie „układu”. W praktyce „układem” byli polityczni przeciwnicy Jarosława Kaczyńskiego. Ci z SLD i ci z Platformy. O tym, że Jarosław Kaczyński wierzył w „układ” i że Zbigniew Ziobro manipulował tą wiarą, pisał Ryszard Kalisz w swojej wersji raportu komisji śledczej. Nie była to nowość, Kalisz potwierdził wszystko to, co wiedzieliśmy wcześniej, choćby z opowieści Janusza Kaczmarka. Były zastępca prokuratora generalnego i były szef MSWiA latem 2007 r. wyczerpująco mówił o mechanizmach władzy PiS i obsesjach szefa tej partii. Opowiadał m.in. o częstych naradach u premiera Jarosława Kaczyńskiego. Oprócz Kaczmarka bywali tam minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oraz szefowie ABW i CBA. Premier, według relacji Kaczmarka, miał ciągle pytać o układ: „Kiedy wreszcie ujawnimy układ?”, „Dlaczego jeszcze nie został rozbity?”. Przypominał, że układ musi zostać rozbity, bo „jak tego nie zrobimy, przegramy wybory”. Na tych naradach była też mowa o szukaniu informacji obciążających przeciwników politycznych. Czyli

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Wołomin – kiedyś miasto mafii, dziś PiS

Szeregowych samorządowców zastępują weterani wielkiej polityki i sieroty po Lechu Kaczyńskim Magda Niewiadomska (imię zmienione) niechętnie przyznaje, że mieszka w Wołominie. – Członkowie gangu wołomińskiego dawno gryzą ziemię, mimo to wszyscy kojarzą nas z mafią – tłumaczy z goryczą. Najgorzej jest na prowincji. Festiwal nienawiści do Wołomina zaczyna się już na szosie: rejestracja WWL działa na innych kierowców niczym płachta na byka. Trąbią, wyprzedzają. Pokazują faki, nawet jeśli się jedzie dostojnie, „noga za nogą”. Magda przypuszcza, że niechęć do „wuwueli” napędziły polskie filmy gangsterskie, w których co drugi gangsta jeździł merolem na wołomińskich blachach. – Na swoje nieszczęście noszę też to samo nazwisko co „Dziad” i „Klepak” – ciągnie listę żalów. – Ale Niewiadomski w Wołominie i okolicy to bardzo popularne nazwisko. Nie wszyscy Niewiadomscy ściągali haracze, produkowali amfetaminę, lewe pieniądze, przemycali alkohol i kokę. Poza tym tzw. wołomińscy mafiosi w większości pochodzili z Ząbek. To nie byli nasi ludzie, ale przyjezdni! Ale cóż, media zrobiły swoje… Magda doskonale pamięta nagłówki gazet o walce gangów wołomińskiego i pruszkowskiego albo o koalicji gangsterów z Marek i Wołomina. Doskonale pamięta też, że ostatnie newsy o gangu przypominały nekrologi. – Nie żyją „Dziad”, „Lutek”, „Wariat”, „Klepak”, „Mrówa”,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.