21/2015

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kraj

Jazda po bandzie, czyli awans za każdą cenę

Z powodu presji w pracy mężczyźni sięgają po środki pobudzające, kobiety ratują się lekami uspokajającymi i nasennymi „Biorę fetę (amfetaminę – przyp. red.) od ponad dwóch lat. Pracuję po 12 godzin. Mam pracę, w której feta sprawdza się idealnie, bo daje motywację. Rano do śniadania biorę tabletki z guaraną i żeń-szeń. W pracy około 10 kreseczka fety w ubikacji. Wszystko byłoby OK, gdyby nie słaba odporność na stres. Nie biorę jednak środków uspokajających. Postanowiłem przestać brać, ale to naprawdę jest masakrycznie ciężko, gdy wszyscy u ciebie w pracy biorą, z szefem na czele. Mam kobietę, dwoje dzieci. Koszty życia są ogromne. Po prostu nie stać mnie, żeby przestać brać”. Takich wpisów można znaleźć więcej. Jedni piszą, bo uświadomili sobie, że są uzależnieni. Ale to nie jest wołanie o pomoc, raczej chęć usprawiedliwienia się przed sobą, że nie mają wyjścia. Drugich do wyznań skłania wiara, że w końcu ktoś zwróci uwagę na to, że wyścig szczurów staje się coraz brutalniejszy. Uczestnicy rywalizacji są coraz bardziej bezwzględni, pozbywają się skrupułów w stosunku do przeciwników, ale i do siebie samych. Sięgają po środki dopingowe. Nierzadko ich ofiary, czyli podwładni, także decydują się je brać, żeby się wykazać. Albo przeciwnie – uciekają w silne leki uspokajające i nasenne dostępne jedynie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Siła spokoju Komorowskiego

W polityce tylko z rzadka dzieje się coś, co ma znaczący wpływ na nasze życie w kolejnych latach. Teraz – jak sądzę – jest taki moment. Wybieramy prezydenta RP. I już nie ma żartów. Nie będzie koncertu życzeń. Teraz potrzebne są konkretne decyzje. Jednego kandydata dobrze znamy. Ba, większość obywateli obdarzała go dotąd ponadprzeciętnym zaufaniem i poparciem. Co więc się stało, że w ostatnich tygodniach tak mocno wyskoczył Andrzej Duda, pretendent z PiS? Atut świeżości z pewnością ma tu znaczenie, ale o niebo ważniejszy jest jego bardzo sprawny sztab. A zwłaszcza metody, jakie stosuje. Wynajęci przez PiS fachowcy nie mają skrupułów w wywracaniu wizerunku Komorowskiego. Zgodnie z doktryną lidera PiS, nikt im przecież nie wmówi, że białe jest białe, a czarne jest czarne. I to, co jest oczywistą zaletą prezydenta Komorowskiego, czyli jego powagę, stabilność i autentyczność, tak ludziom obrzydzają, jakby to były straszne wady. Liczą, że wyborcy kupią tak bezsensownie malowany czarny obraz? Nie z nami jednak takie numery. Nasi czytelnicy mają swój rozum. I sądzę, że mimo rozmaitych pretensji, jakie pod adresem prezydenta zgłaszali nasi autorzy i czytelnicy, prawie jednomyślnie mówią, że oddadzą głos na Komorowskiego. W czasie piątkowej rozmowy z prezydentem Komorowskim pokazałem mu egzemplarz PRZEGLĄDU z lipca 2010 r. i wywiad

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jan Widacki

Głosując na Dudę, wybierasz Kaczyńskiego z Macierewiczem…

Zostając w domu, nie biorąc udziału w drugiej turze wyborów, też pomagasz w wyborze. Nie jest tak, że nie idąc do wyborów, nie głosujesz na nikogo. Swoją absencją zawsze na kogoś faktycznie głosujesz, na ogół na tego, na kogo najbardziej byś nie chciał. Dziwna to była kampania. Ale okazała się bardzo pouczająca. Zaczęło się od tego, że urzędujący prezydent Komorowski z sześćdziesięcioma kilkoma procentami poparcia wydawał się pewnym faworytem. Pewnym tak dalece, że polityczna konkurencja wystawiła kandydatów ze swojego trzeciego szeregu, rzucając ich – jak sądziła – na pewne pożarcie. Nie chciał po raz kolejny przegrać Kaczyński, wystawił Dudę, nie chciał sromotnie przegrać Miller, wystawił Ogórek, nie chciał przegrać Piechociński, wystawił Jarubasa. Z drugiej strony Platforma tak dalece była pewna zwycięstwa swojego kandydata, że uznała, iż szkoda pieniędzy i wysiłku na kampanię, bo bez niej Bronisław Komorowski i tak wygra w cuglach, i to już w pierwszej turze. Wszyscy się pomylili. Największą niespodzianką dla całej klasy politycznej był nie tylko sukces wyborczy rockmana Kukiza, ale przede wszystkim skład jego elektoratu. Kukiz wystartował w wyborach spoza systemu politycznego, bez poparcia jakiejkolwiek partii. Co więcej, startował jawnie przeciw wszystkim partiom. Przeciw całemu establishmentowi. Właściwie nie miał żadnego programu, plótł rozmaite rzeczy, pluł

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Polemika

Spis treści nr 21/2015

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.