Wypędzeni to ofiary nazizmu

Wypędzeni to ofiary nazizmu

Jedynym miejscem upamiętnienia wojennych krzywd Niemców może być muzeum zbrodni nazistowskich Głośni rzecznicy utworzenia w Berlinie centrum wypędzonych w istocie rzeczy już osiągnęli swój cel – uczynili ze swej inicjatywy temat szerokiej, tak wewnątrz RFN, jak i poza jej granicami, debaty o „zbrodniach dokonanych na Niemcach”. Bo w istocie rzeczy niewielka to różnica, która ostatecznie koncepcja zwycięży. Jeśli owo centrum zostanie usytuowane w stolicy RFN, to rzecz jasna źle, bowiem z wyłączną prezentacją ofiar niemieckich, jednostronnie ujętych i zinterpretowanych, wyolbrzymionych; jeśli zaś gdzie indziej, to też niedużo lepiej, bowiem związane musiałoby to być ze zrelatywizowaniem na tle „krzywd niemieckich” zbrodni dokonanych przez Niemców na innych nacjach. Istotę rzeczy najlepiej scharakteryzował jeden z czytelników dziennika „Die Welt”, pisząc: „Niemcy nie byli dotąd w stanie w pełni ogarnąć swojej roli jako ofiary, ponieważ ich przytłaczająca większość w ogóle nie wie, jak najstraszliwsze zbrodnie (furchterlichste Verbrechen) zostały popełnione na Niemcach. Była i jest sprzeniewierzana w naszym kraju przy udziale mediów sprawa tego, co przecierpieli Niemcy w okolicznościach II wojny światowej, (…) wycięto w pień wszystkich, którzy zwracali uwagę na zbrodnie dokonane na Niemcach albo którzy pragnęli je pokazać. Jak żaden inny kraj na tej ziemi

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2003, 37/2003

Kategorie: Historia