Archiwum

Powrót na stronę główną
Nauka

Kosmiczne oko pomoże zrozumieć wszechświat

Dzięki teleskopowi Webba być może znajdziemy elementy składowe życia w innym miejscu we wszechświecie Prof. Marek Sarna – pracuje w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika PAN, prezes Polskiego Towarzystwa Astronomicznego Teleskop Jamesa Webba został wystrzelony z Ziemi z opóźnieniem, ale wydarzyło się to 24 grudnia 2021 r., akurat w Wigilię. Rakieta Ariane opuściła kosmodrom w Gujanie Francuskiej. Na razie udało się wynieść urządzenie w przestrzeń kosmiczną i dokonać dwóch ważnych czynności. Otworzono antenę pozwalającą przesyłać dane na Ziemię i rozpoczął się proces otwierania osłony przeciwsłonecznej wielkości kortu tenisowego, która jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania aparatury pokładowej. Trzeba również rozłożyć zwierciadło odbijające promienie podczerwone, a samo umieszczenie teleskopu w wyznaczonym miejscu na orbicie okołosłonecznej, w tzw. punkcie Lagrange’a L2, potrwa około dwóch miesięcy. Czy wysłanie w kosmos nowego teleskopu to wielki krok w dziedzinie badań przestrzeni okołoziemskiej? – Tak, z pewnością. Przedsięwzięcie jest nie tylko ważne, wręcz przełomowe, ale też ogromnie skomplikowane technicznie. Po pomyślnym zakończeniu wszystkich manewrów (osiągnięciu pozycji wokół L2), rozłożeniu części złożonych (baterii słonecznych, osłony termicznej, zwierciadła głównego), przetestowaniu w pierwszych miesiącach wszystkich zespołów i podzespołów naukowych, technicznych oraz informatycznych okaże się, jak

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Kronika Dobrej Zmiany

Oni czekają na Trumpa, my na Brzezinskiego

Jarosław Kaczyński w stosunkach z USA realizuje politykę przeczekania Joego Bidena i jego partii. Liczy na to, że spadające notowania demokratów spowodują ich porażkę w wyborach do Kongresu na półmetku prezydenckiej kadencji. Jesienią br. wybierana będzie cała Izba Reprezentantów (435 miejsc) i jedna trzecia Senatu (100 senatorów). Kaczyński spodziewa się, że po tych wyborach władza Bidena zostanie ograniczona, co za kolejne dwa lata umożliwi powrót do władzy Trumpa. PiS chce przeczekać do jego powrotu i nie wierzy w skuteczność działań obecnej administracji. Ale czy ta wiara ma realne podstawy? Andrzej Duda swoim wetem wobec nacjonalizacji własności amerykańskiej udowodnił Nowogrodzkiej, że polityka demokratów wobec Polski jest skuteczna. Ta pierwsza potyczka kosztowała USA niewiele: Andrzej Duda, w przeciwieństwie do Orbána, został dopuszczony do udziału w szczycie na rzecz demokracji organizowanym na początku grudnia; szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA w rozmowie telefonicznej z ministrami z KPRP podziękował w imieniu prezydenta Bidena za weto, a minister Rau porozmawiał telefonicznie z sekretarzem stanu Antonym Blinkenem. AMFB (Ambasador Mark Francis Brzezinski) – ten skrót jest używany we wszystkich roboczych materiałach dużego i małego pałacu – przyjedzie, jak wynika z naszych informacji, w drugiej połowie stycznia. Błyskawicznie złoży kopie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Etykiety, puszki, perfumy

Nasze opakowania w PRL nie musiały niczego reklamować, dlatego grafika była tak niezwykła Katarzyna Jasiołek – dziennikarka, pisarka, znawczyni designu z okresu PRL. Autorka książek „Asteroid i półkotapczan. O polskim wzornictwie powojennym” oraz „Opakowania, czyli perfumowanie śledzia. O grafice, reklamie i handlu w PRL-u”. PRL-owskie opakowania to zaskakujący temat. Zazwyczaj bardziej myślimy o produkcie niż o tym, w czym jest przechowywany. Skąd pomysł na napisanie książki „Opakowania, czyli perfumowanie śledzia”? – Książka miała być początkowo większym projektem i opowiadać o różnych przejawach grafiki użytkowej w PRL. Ale kiedy zaczęłam pisać o opakowaniach, temat okazał się tak obszerny, że po prostu żal było mieszać go z innymi. Podobało mi się, że to coś niewidocznego, a jednocześnie tak bliskiego. W końcu opakowania są koło nas cały czas. W podtytule książka ma jeszcze: „O grafice, reklamie i handlu w PRL-u”. Te rzeczy nie kojarzą się powszechnie z powojenną Polską. – Reklamy w PRL praktycznie nie było. Po wojnie był problem z towarami, więc wszystko schodziło na pniu i reklama była zbędna. Trochę zmieniło się to w latach 70., kiedy w sklepach pojawiło się więcej produktów. Inaczej było za granicą, gdzie centrale handlu zagranicznego wypychały nasz towar. Produktom na bogatych rynkach towarzyszyły kampanie reklamowe. Czym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

PiS to spóźniona zemsta za lata 90.

Nie doceniamy, jak mocna jest w naszym społeczeństwie niechęć do liberalnych elit Jarema Piekutowski – socjolog i publicysta Rządząca w Polsce prawica przekonuje, że wisi nad nami groźba tyranii poprawności politycznej, że mamy do czynienia z inwazją laickości i neomarksizmu, unicestwieniem narodowych wartości przez liberalny Zachód. Lewica, wręcz przeciwnie, twierdzi, że jesteśmy społeczeństwem niezwykle konserwatywnym, tradycyjnym i zamkniętym na inność. Jak jest naprawdę? – W Polsce dokonuje się przyśpieszony zwrot młodszego pokolenia w stronę lewicy. Ale czy to jest niezwykłe? To proces, który dokonał się w wielu krajach Zachodu po rewolucji obyczajowej 1968 r., która z oczywistych przyczyn nie objęła do końca PRL. Dla socjologa i badacza kultury to zresztą fascynujące zjawisko: obserwować, jak do społeczeństw, które wcześniej były w pewnej kulturowej zamrażarce, docierają zmiany obyczajowe. Społeczeństwa Zachodu miały już kilka swoich lewicowych rewolucji i przewrotów, z których do Polski docierają dziś echa tej najnowszej, amerykańskiej rewolucji nurtu woke – czyli „przebudzonej” bądź „świadomej” młodzieży. Nie będzie to więc może odkrywcza teza, ale w Polsce mamy do czynienia ze społeczeństwem nie konserwatywnym ani postępowym, tylko podzielonym. Coraz częściej po linii pokoleniowej. I dlatego spór o słowa prof. Matczaka o etosie pracy pokolenia transformacji i rzekomym lenistwie młodzieży wywołał takie emocje? To wszystko spór generacyjny?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Wszyscy potrzebujemy utopii

Dlaczego ludzie wybierają życie w komunach Urszula Jabłońska – reporterka, laureatka nagrody Grand Press 2012 w kategorii reportaż prasowy, autorka książki „Światy wzniesiemy nowe” Według ciebie „utopie są papierkiem lakmusowym świata”. Co zatem współczesne społeczności utopijne mówią o tym świecie? – Odwiedzając współczesne komuny, zauważyłam, że kluczowym wyzwaniem dla tych, którzy w nich się znaleźli, jest katastrofa klimatyczna. Bardzo ważna jest ekologia, chodzi jednak nie tylko o ekologiczne metody uprawy warzyw i owoców, ale również o bardziej holistyczne podejście. Celem jest zaprojektowanie społeczeństwa, w którym człowiek będzie integralną częścią natury, a nie jej władcą. Dziś ekologia to wiodący trend nie tylko w społecznościach eksperymentalnych. Czy ten temat istniał też w czasach ich rozkwitu, w latach 60. i 70.? – Na pewno ważna była bliskość natury, połączenie z nią, ale na pierwszym planie był wielki zwrot kontrkulturowy. Ludzi zajmowało redefiniowanie religii, rodziny, hierarchicznego społeczeństwa, no i zerwanie z konsumpcjonizmem, negacja kapitalizmu, pacyfizm. Wówczas kwestie światopoglądowe były najważniejsze, dziś na pierwszy plan wysuwa się troska o naturę. O komunach, społecznościach utopijnych mówi się także jako o społecznościach eksperymentalnych. Te z lat 60. i 70. były laboratoriami przyszłości, bo idee, o które tam walczono, są dziś

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Polityczne wzloty, upadki, nadzieje i rozczarowania roku 2021

2021 był złym rokiem dla Polski. Rokiem, w którym władza pokazała swoje paskudniejsze oblicze. Również rokiem, w którym władza godziła się na śmierć. Polska jest światowym liderem, jeśli chodzi o liczbę umierających na COVID-19 na milion mieszkańców. Ale władza uznała, że nic w tej sprawie nie może zrobić, i umyła ręce. Osobliwe to pojmowanie rządzenia. Całymi miesiącami musieliśmy patrzeć na kompromitujące Polskę sceny na granicy z Białorusią. Straż Graniczna wypychała zziębniętych ludzi do lasu i na bagna. Kobiety, nastolatki, dzieci… Niech umierają. A nam wmawiano, że to obrona granicy, że jest to chrześcijańskie i godne pochwały. Z tego wstydu, z tej hańby nie wygrzebiemy się przez lata. W szpitalu w Pszczynie zmarła młoda kobieta, bo lekarze nie chcieli usunąć martwej ciąży. Bali się, że z powodu dokonanej przez trybunał pani Przyłębskiej interpretacji prawa będą mieli kłopoty. Ta śmierć też nikogo na szczytach nie wzruszyła. W roku 2021 władza działała nie tylko bezdusznie, ale i niemądrze. Jarosław Kaczyński i jego ekipa doprowadzili do izolacji Polski i do zimnej wojny z Unią Europejską. W efekcie miliardy euro na podreperowanie gospodarki trafiają do państw Unii, ale nie do nas. Politycy prawicy dumnie mówią, że tych pieniędzy nie potrzebują. Jakby nie zauważali, że Polacy dostają białej gorączki, widząc ceny w sklepach czy nowe rozliczenia za elektryczność i gaz. Są w życiu narodu chwile

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Snowden: stop globalnej inwigilacji

Historia Edwarda Snowdena to nauka dla przyszłych sygnalistów: mówienie prawdy nie musi niszczyć życia Podsłuchiwanie i śledzenie jest stare jak świat. A jednak system amerykańskiej inwigilacji ujawniony w 2013 r. przez informatyka, pracownika wywiadu (NSA, CIA), 29-letniego Edwarda Snowdena nie miał precedensu. Dzięki rewolucji technologicznej nie tyle każdy MOŻE BYĆ śledzony, ile po prostu JEST inwigilowany bezustannie, zawsze kiedy używa czegokolwiek elektronicznego: komputera, telefonu, karty kredytowej, nowoczesnej lodówki. Jego mejle są jawne, rozmowy telefoniczne podsłuchane, transakcje prześwietlone, historia przeglądarki internetowej jak na dłoni. Jego? Nasze. Każdy z nas jest inwigilowany bez przerwy, a dane na nasz temat są zbierane i gromadzone na wieczność. Dzisiaj nie jesteś formalnie podejrzany? Ale może będziesz za miesiąc, za rok, za 20 lat? Każdy z nas ma swoją cyfrową teczkę i kiedy znajdzie się pretekst – zostanie ona przeciw nam użyta. Medialni sprzymierzeńcy Snowden wiedział, o czym alarmuje. Genialny informatyk, samouk, który mając kilkanaście lat, wykrył luki w dostępie do tajnych dokumentów ośrodka badań jądrowych w Los Alamos, pracując dla NSA, współtworzył system globalnej, powszechnej inwigilacji wszystkich, Amerykanów i nie-Amerykanów, z gromadzeniem tych danych na zawsze. I w pewnym momencie ten chłopak,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Krucjata po polsku

Przejęcie Muzeum Śląskiego czy losy Panteonu Górnośląskiego pokazują, jak wygląda „polonizacja” Śląska w stylu PiS Partii Jarosława Kaczyńskiego udało się przejąć władzę na Górnym Śląsku po ostatnich wyborach samorządowych dzięki podebraniu polityka Nowoczesnej, Wojciecha Kałuży. Prawo i Sprawiedliwość i tak zaczęło jednak odnosić sukcesy w tym regionie dzięki obietnicom socjalnym oraz deklarowanemu poparciu dla górnictwa. Obecnie, gdy górnicy czują się oszukani przez rząd, a inflacja pożera zabezpieczenia socjalne, władza zaczyna grać na narodową nutę. Dokładnie jak za sanacji – gdy straszenie Niemcem było sposobem mobilizacji zwolenników, zwłaszcza w mało optymistycznej sytuacji gospodarczej. Oczywiście pomocne okazały się obchody rocznic powstań śląskich, choć przy okazji unaoczniły one mielizny tego typu myślenia. Mierny, ale wierny Typowym harcownikiem polityki historycznej PiS na Śląsku jest dr Andrzej Krzystyniak. Jeszcze za rządów Platformy Obywatelskiej cudownym sposobem, kilka miesięcy po obronie doktoratu (o „wyklętych”), wszedł jako jedyna osoba bez habilitacji w skład Rady Naukowej (!) Instytutu Badań Regionalnych przy Bibliotece Śląskiej. W sierpniu 2012 r. Adam Matusiewicz, śląski marszałek z PO, zapowiedział ustanowienie „specjalnego nadzoru nad wystawą w Muzeum Śląskim”. To specjalne pełnomocnictwo otrzymał… Krzystyniak – już

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Agnieszka Wolny-Hamkało Felietony

Samotność w kołowrotku, czyli co nam mówią o świecie „Matrix” i „Nie patrz w górę”

Lustro zostało rozbite. To lustro, na które zwykliśmy mówić „rzeczywistość” albo „filozofia”, albo „teoria”. Rozbili je – każdy na swój sposób – Wittgenstein, Heidegger i Lacan. Ale rozbił je także postmodernizm czy, mówiąc inaczej, system światowy, czy, mówiąc inaczej, kapitalizm medialny, czy, mówiąc inaczej, późny kapitalizm. Piękne dewastacje i smutne przyjemności przez chwilę wydawały się ekscytujące, ich dekadencki urok miał w sobie coś z diabelskiej sztuczki teatru variétés, w którym przedstawienie kończy się orgią na zgliszczach. Zerwanie było jak wyzwalająca apostazja, radość ateisty w pierwszym pokoleniu. Problem w tym, że odgrywane bez końca – stało się jedynie przepływem własnych wariacji, huśtawką nastrojów, wahadłem hossy i bessy. Zrobiło z nas miliardy chomików, nadymających się śmiesznie w rozpędzonych kołowrotkach, biegnących po nic, ale niepotrafiących przestać. W międzyczasie w klatkach wymieniono dekoracje, a właściwie wymienia się je co sekundę: zorza polarna non stop 24 na dobę, piramidy, Bundestag, Wielka Rafa Koralowa, Koloseum, wieża Eiffla, wieczna noc, wieczny brzask. Im szybciej chomiki biegną, tym więcej dekoracji mają do wyboru, ale żadna nie jest prawdziwa. Tymczasem kołowrotek trzeszczy, dekoracje chwieją się, pojawiają się też dziwna zadyszka, mdłości, samotność w kołowrotku. Aż chciałoby

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Wojciech Kuczok

Marskość nad marskościami

Myślałem, że mi samolot nurkuje nad chałupą, a to drzewa tylko hałasują, halny, trzeci dzień na dwucyfrowym plusie i już zeszłoroczne śniegi nawodniły glebę. Górale się wieszają, izby wytrzeźwień przepełnione, alkodepresja na turbodoładowaniu, bo szum jodeł na szczycie ma się do tupotu białych mew jak topór do kozika. Wódopoje całodobowe przeczekują bessę roku, zwaną postanowieniową, bo co drugi Polak obiecuje sobie w Nowy Rok definitywnie przestać pić i wytrzymuje mniej więcej do Trzech Króli. Do żłopków pielgrzymują teraz właściwie tylko zatwardziali zawodnicy, ci, którzy wśród postanowień noworocznych przede wszystkim zażyczyli sobie przyśpieszenia śmiertelnego zapoju. Marskość nad marskościami i wszystko marskość. Szczęśliwie zima uznała za stosowne ocieplić swój wizerunek, więc zamiast toprowców ratujących przed hipotermią nieprzytomniaczków wystarcza do zbierania pokotu posylwestrowego z okolic Krupówek straż miejska. Zapchajdołki chrapią po aresztach do wytrzeźwienia i choć halny dobija się do szyb i mózgów, nic nie wskóra, wszak sznurówki i paski w depozytach; w celi można chodzić po ścianach, ale powiesić się nie ma na czym. Nienakarmione owczarki wyją na łańcuchach, a ich panowie, strzelcy podhalańscy, strzelają setę na klina zaraz po wyjściu z dołka i mają do domu pod wiatr. Na ciężkich nogach, wypłukani z magnezu, tracą orientację i przycinają komara na ławce, potem pod ławką, a potem znów pod kocykiem

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.