Beenhakker tropem Górskiego?

Beenhakker tropem Górskiego?

Ponad rok eliminacji, tygodnie dyskusji i przygotowań. Etapy redukowania kadry przez Leo Beenhakkera, zgrupowanie w Niemczech, huśtawka nastrojów. A wszystko rozstrzygnie się w ciągu zaledwie dziewięciu dni, w ciągu 270 minut. Tak wygląda scenariusz pierwszego startu Polski w piłkarskich mistrzostwach Europy. 8 czerwca w Klagenfurcie zagramy z Niemcami, 12 czerwca w Wiedniu z Austriakami, 16 czerwca w Klagenfurcie z Chorwatami. Jeśli biało-czerwonym uda się zająć jedno z dwóch pierwszych miejsc w grupie B finałów Euro 2008, w ćwierćfinale trafilibyśmy na kogoś z kwartetu: Czechy, Portugalia, Szwajcaria, Turcja. Ale to już wybieganie za bardzo w przyszłość, bo przegląd naszych grupowych rywali nie nastraja zbyt optymistycznie. Bardzo istotne jest w takim turnieju nieprzegranie pierwszego meczu, gdyż przegrana oznacza, wedle analiz, zachowanie już tylko 27% szans na wyjście z grupy. Tymczasem w premierze zmierzymy się z Niemcami, którzy należą do faworytów i jeszcze nigdy z nimi nie wygraliśmy. Potem Austriacy, co prawda nisko notowani, ale gospodarze. A w mistrzostwach świata czterokrotnie mierząc się z gospodarzami, ponieśliśmy cztery porażki, nie strzelając na dodatek gola. I wreszcie Chorwaci. Silni, otrzaskani w wielkich turniejach. Należą do grona siedmiu reprezentacji, które w XXI w. kwalifikowały się do wszystkich mistrzostw świata i Europy. Teraz silniejsi – zwycięstwami nad Anglią w eliminacjach.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2008, 23/2008

Kategorie: Sport