Bez znieczulenia

Bez znieczulenia

Dramat Agnieszki, Anny i Barbary to niektóre historie opowiedziane w czasie Trybunału na rzecz Kobiet do Samostanowienia Cisza. Niewyobrażalna cisza w czasie porodu. Nawet niemowlęta w salach obok zamilkły. Agnieszka Szymańska z trudem przekręciła głowę, żeby zobaczyć córeczkę. Płeć znała dzięki USG. Oszołomiona nie mogła nawet trochę się podnieść, widziała tylko fragment dziecka, ale zobaczyła przyczynę ciszy. Jedna rączka była niewykształcona do końca, taki kikut, jakby Pan Bóg na moment się zapomniał. I w tej chwili, gdy cała jej świadomość przygarniała córeczkę, pokonywała lęk i mówiła: „Poradzimy sobie, maleńka”, w tej chwili położna podniosła dziecko wyżej. Nie miało nóg, dopiero teraz było też widać, że drugiej rączki nie ma wcale. Szpital powiatowy w Wągrowcu. Lekarze są w szoku, przecież tak chore dziecko powinno się urodzić w specjalistycznym ośrodku. Położnik mówi: – Bardzo pani współczuję. Pielęgniarki w ogóle nie wiedzą, jak się zachować, tylko jedna, najstarsza przychodzi do Agnieszki, pociesza, że jakoś to będzie. Daje tabletki uspokajające. Pod szpitalem stoi mąż, któremu informacja o kalectwie zostaje przekazana z marszu. Agnieszka i Rozalka (takie wybrali w kalendarzu jako najpiękniejsze) zostają wypisane po dwóch dniach, rutynowo, jak zawsze po porodzie bez powikłań. Nikt nie proponuje pomocy, jedynym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2004, 47/2004

Kategorie: Kraj