Brazylia ma dość szpiegowania

Brazylia ma dość szpiegowania

Oburzona prezydent Dilma Rousseff odwołała wizytę w Stanach Zjednoczonych Politycy brazylijscy są oburzeni z powodu szpiegowskiej działalności służb specjalnych USA. Zamierzają stworzyć niezależną od amerykańskich koncernów sieć komunikacji elektronicznej. Prezydent Brazylii Dilma Rousseff 23 października miała złożyć oficjalną wizytę w Waszyngtonie. Barack Obama zamierzał podjąć szefową największego państwa Ameryki Południowej uroczystym obiadem. Dilma Rousseff miała rozmawiać z amerykańskim prezydentem o zniesieniu wiz, podwójnym opodatkowaniu i brazylijskich aspiracjach do stałego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Jednak wizycie przypisywano przede wszystkim znaczenie symboliczne. Komentatorzy wygłaszali opinie, że spotkanie obojga przywódców przyczyni się do ocieplenia relacji między Brasilią a Waszyngtonem, które stały się chłodne za kadencji poprzedniego prezydenta Brazylii. Luiz Inácio Lula da Silva, były robotnik i związkowiec, sprawował najwyższy urząd w państwie w latach 2003-2010 i nie był skłonny do spełniania wszystkich życzeń Wielkiego Brata z Północy. Ostatnia oficjalna wizyta prezydenta Brazylii w USA odbyła się w 1995 r. Prezydent Fernando Henrique Cardoso spotkał się wtedy z ówczesnym gospodarzem Białego Domu, Billem Clintonem. NSA wszystko słyszy Ale Dilma Rousseff do Waszyngtonu nie pojedzie. 17 września odłożyła wizytę na czas nieokreślony. Pani prezydent, jej ministrowie, a także miliony Brazylijczyków z oburzeniem zareagowali na informacje o szpiegowskiej działalności Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) Stanów Zjednoczonych. Wiadomości te zawarte są w dokumentach NSA, które potajemnie skopiował dawny pracownik tego wywiadu, Edward Snowden. Kopie akt Snowdena, którego czołowi politycy Stanów Zjednoczonych uważają za zdrajcę, otrzymał mieszkający w Brazylii dziennikarz brytyjskiej gazety „The Guardian”, Glenn Greenwald. O skandalu poinformowała na początku września brazylijska telewizja Globo. Z dokumentów Snowdena wynika, że NSA przechwytywała korespondencję mejlową i SMS-y Dilmy Rousseff, podsłuchiwała też jej rozmowy telefoniczne. Podobnej inwigilacji poddani byli najbliżsi współpracownicy szefowej państwa, a także obecny prezydent sprzymierzonego przecież ze Stanami Zjednoczonymi Meksyku, Enrique Pena Nieto. Wywiadowcy z USA szpiegowali również gigantyczny brazylijski koncern naftowy Petrobras, przedsiębiorstwo państwowe, eksploatujące nieprzebrane zasoby ropy naftowej ukryte pod dnem oceanu. Wiele wskazuje na to, że wywiad Stanów Zjednoczonych zamierzał poznać rozmiary złóż czarnego złota. Sekretarz stanu USA John Kerry tłumaczył, że operacje służb specjalnych są konieczne, przyczyniają się bowiem do zwalczania terroryzmu, prania brudnych pieniędzy, przemytu broni, przestępczości zorganizowanej. Dilma Rousseff nie przyjęła jednak tych wyjaśnień za dobrą monetę. Dała do zrozumienia, że Stany Zjednoczone uprawiają szpiegostwo gospodarcze, ponieważ „przedsiębiorstwo Petrobras z całą pewnością nikomu nie zagraża”. Ministerstwa Spraw Zagranicznych Brazylii i Meksyku wezwały ambasadorów Stanów Zjednoczonych. Parlament Brazylii powołał komisję śledczą. Gniew ustawodawców podsyciła wiadomość, że amerykański wywiad zbiera także dane milionów Brazylijczyków korzystających z usług koncernów internetowych Stanów Zjednoczonych, takich jak Google, Yahoo czy Facebook. Brazylijski minister komunikacji Paulo Bernardo nie uwierzył zapewnieniom urzędników z Waszyngtonu, że NSA zbiera tylko tzw. metadane (numery oraz numery identyfikacyjne telefonów i czas połączeń), lecz samych rozmów nie podsłuchuje. Pani Rousseff, podobnie jak prezydent Meksyku Enrique Pena Nieto, zwróciła się do Obamy o wyjaśnienia podczas prywatnych spotkań zaaranżowanych na szczycie państw grupy G20 w Sankt Petersburgu, który odbył się 7 września. Prezydent USA obiecał przeprowadzenie dochodzenia. Mijały dni. Waszyngton niczego nie wyjaśnił, nie złożył przeprosin, nie obiecał, że wywiad zaprzestanie działalności szpiegowskiej. Do niczego nie doprowadziła też 20-minutowa rozmowa telefoniczna, którą prezydent Brazylii odbyła z przywódcą Stanów Zjednoczonych. Prezydent Rousseff podjęła więc decyzję o odłożeniu wizyty. Podwórko Stanów Zjednoczonych Przeważająca większość społeczeństwa Brazylii przyjęła to rozstrzygnięcie z satysfakcją i aprobatą. Szefowa państwa chwalona jest za to, że dała świadectwo silnego charakteru i potrafiła podjąć walkę w obronie interesów swego kraju. Brazylijczycy pamiętają, że w kwietniu tego roku sekretarz stanu John Kerry lekceważąco nazwał Amerykę Południową „podwórkiem Stanów Zjednoczonych”. Nie zapomnieli też upokorzenia, jakiego doznał prezydent Boliwii, Evo Morales. W lipcu samolot Moralesa musiał lądować w Wiedniu, po tym jak Francja i Portugalia, z całą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 40/2013

Kategorie: Świat