Przebłyski
Szkoła dyrektora Graniczki
Rozmaitych numerantów powsadzało PiS do szkół. Zwłaszcza tam, gdzie rządzili fanatycy. Jak w Krakowie, w którym o wszystkim decydowała niesławnej pamięci kurator Barbara Nowak. Dyrektorem XLIV LO jest tam Mariusz Graniczka. Czegóż to on nie wymyślił? Na apelu poświęconym katastrofie smoleńskiej zarzucił minister Nowackiej, że „odbiera szkołom uczenie polskiej literatury i naukę religii”. Wcześniej wymyślił, że po Smoleńsku będzie przez rok warta w kościele św. Idziego. W dzień mieli czuwać uczniowie, a nocą rodzice. Szybko to upadło, więc dla rozrywki dyr. Graniczka wzywał rodziców dzieci niechodzących na religię, by się z tego wytłumaczyli. Mamy zatem pytanko: co taki model jeszcze robi w tej szkole?
Rzepecki z flagą Konfederacji
Łukasz Adrian Rzepecki tytułowany jest ministrem, choć jest tylko, lub aż, biorąc pod uwagę skromniutką inteligencję i toporność, doradcą prezydenta Dudy. Jednym z wielu doradców, który jeśli się czymś wyróżnia, to fanatycznym oddaniem pryncypałowi. I gorliwym wykonywaniem poleceń wiceprezydenta Marcina Mastalerka, u którego był kiedyś dyrektorem biura. Rzepecki jest tak napalony na karierę, że do PiS wstąpił już jako 18-latek. Gdy Kaczyński wykluczył go z partii, poszedł do swojego serialowego imiennika Adriana. Fucha w pałacu się kończy,
Hadaj, spiker Stanowskiego
Kibice Legii rzadko, jeśli w ogóle, oglądają telewizyjne debaty kandydatów na fotel prezydenta. Może gdyby wiedzieli, że w sztabie Stanowskiego jest wieloletni (prawie 20 lat) spiker tego klubu Wojciech Hadaj, toby obejrzeli debatę w Polsacie. A że nie oglądali, to niczego nie stracili. Hadaj zatrzymał się na etapie krzyków stadionowych i prostej jak deska komunikacji z kibolami. Wypisz wymaluj – drugi Stanowski. Myśli błąkają się u nich niezbyt nachalnie. W zupełnym przeciwieństwie do ambicji. Te mają ogromne. I ego wielkie jak Żyleta na Legii. Dlaczego więc Stanowski wystartował w wyborach prezydenckich? For money, drodzy państwo, for money.
Pod parasolem diecezji
Jak opornie idzie odsuwanie pedofilów w sutannach od kontaktów z dziećmi, można zobaczyć na przykładzie ks. Damiana K. Dwukrotnie skazanego za molestowanie ministrantów, gdy był wikariuszem parafii w Gliwicach i Tarnowskich Górach. Dostał za to dwa lata i trzy miesiące. Obniżone później przez Sąd Okręgowy w Gliwicach do półtora roku. Do więzienia jednak nie trafił… ze względu na stan zdrowia. Nie było to chyba nic poważnego, bo cały czas rezydował w Zabrzu w parafii św. Wojciecha. Odprawiał tam msze, udzielał komunii i błogosławił wiernych. Gdy zrobił się
Amnezja Dudy
Coraz żałośniejsza jest końcówka prezydentury Dudy. Jeszcze niecałe 100 dni. Będzie więc sporo okazji do kolejnych kompromitacji. Nawet jego fanów musi martwić tak szybko postępująca amnezja. Duda zapomina nawet to, co było miesiąc temu. Choćby własne słowa, że w wyborach prezydenckich nie poprze nikogo. Wtedy jeszcze wierzył Mastalerkowi i Rzepeckiemu, że w finale wyborów będzie Mentzen. A sojusz z Konfederacją będzie trampoliną dla Dudy. No i oczywiście dla tych dwóch miglanców.
Sfrustrowany tymi mrzonkami Duda bez ich wiedzy pojechał do Łodzi. I poparł Batyra (Nawrockiego). Tak się przy tym rozpędził, że opowiadał pisowskim aparatczykom o swoich niebywałych sukcesach. Zapominając, że mówi do partii przekrętasów, złodziejstwa i zorganizowanej przestępczości.
Donosy Moskala
Michał Moskal, krągłolicy pupil prezesa Kaczyńskiego, doniósł na Mateusza Morawieckiego, Andrzeja Adamczyka i Marcina Horałę. Skandalista z Bogdanki, który urządził sobie zaręczyny kilometr pod ziemią i sparaliżował pracę kopalni, nie poniósł jeszcze za to kary. A należy się ona Moskalowi bankowo. Za głupotę również. Gdy pisał interpelację do ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka z donosem na Jacka Poniewierskiego, że jest agentem wpływu Kim Dzong Una, zabrakło mu wiedzy. Do główki Moskala jakoś nie dotarło, że oskarżony przez niego Jacek Poniewierski był ważnym urzędnikiem od 2020 r. – za czasów PiS. Pracował na stanowiskach, które podlegały Morawieckiemu, Adamczykowi i Horale. ABW dopuściła go wówczas do dokumentów poufnych. Czyżby rządy PiS były tak rozgarnięte jak tenże Moskal?
Nieświeża sałatka Stanowskiego
Taki kandydat w ogóle nie powinien być zarejestrowany. W ten sposób kandydaturę Krzysztofa Stanowskiego ocenia Wojciech Hermeliński, były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej. Gołym okiem widać, że Stanowski pomylił konkurencje. Nie załapał się do „Tańca z gwiazdami”, to próbuje zaistnieć w innych zawodach.
Dzięki zakumplowanej Konfederacji udało mu się zebrać podpisy. Ale pseudokampania idzie topornie. Rozmówki z kandydatami są cieniutkie, bo Stanowski sam nie wie, w której z czterech ról występuje. Czy jest satyrykiem, dziennikarzem, właścicielem Kanału Zero czy może kandydatem na prezydenta? Miesza mu się to tak, że w efekcie produkt jest mocno nieświeży. Ot, sałatka wielkanocna w maju.
Piesiewicz, modelowy pisowiec
Do polskiego sportu trafił w 2018 r. i przywlókł łapczywość na kasę i kumoterstwo na skalę, którą znamy z rządów dojnej zmiany. Radosław Piesiewicz jest dla desantu pisowskiego skrojony wręcz modelowo. Wielbiciel luksusu zarabiał krocie na znajomościach z bonzami PiS. Jacek Sasin otwierał mu drzwi do spółek skarbu państwa, które buliły miliony na PKOl! A Piesiewicz brał od tych przelewów prowizję. Jako prezes Polskiego Związku Koszykówki i Polskiej Ligi Koszykówki tylko w latach 2022-2024 wypłacił sobie 7,3 mln
Podrygi Hołowni
Od „Mam talent” do „Mam smak na debatę”. Taką drogę przeszedł Szymon Hołownia, który ciągle nie może uwierzyć, że marszałek Sejmu to finał jego kariery politycznej. Bo prezydentem RP z pewnością nie będzie. Kąsanie po kostkach Trzaskowskiego jest najkrótszą drogą do przyśpieszonych wyborów. I katastrofą partii Hołowni. Polska 2050 coraz bardziej przypomina inną wydmuszkę. Wiosnę, wehikuł Biedronia, Śmiszka i Scheuring-Wielgus, który zaniósł ich do Brukseli. A Hołownia? Marszałek ma pamięć motyla. Dwa tygodnie temu wdarł się na debatę, bo wszyscy kandydaci
Siostrzenica ofiarą księdza
Jaką bestią trzeba być, aby wykorzystywać seksualnie córkę swojej siostry! A tak przez osiem lat robił ks. Marek W. z diecezji krakowskiej. Zrobił to nawet w dniu, gdy dziewczynka przystępowała do pierwszej komunii. Skazany został za to na cztery lata pozbawienia wolności. Ale ciągle nie siedzi, bo jego adwokat wystąpił o ułaskawienie ze względu na stan zdrowia. Sąd Rejonowy w Chrzanowie wydał negatywną opinię. Teraz czas na decyzję Sądu Okręgowego w Krakowie. Matka ofiary kategorycznie protestuje i domaga się odbycia kary. Czeka









