Czyj ja jestem?

„Basia to istny tato”, mówiły zawsze ciocie o Basi. „Jaki oni obydwoje mają ciężki chód. Łup, łup, identycznie stawiają nogi na boki”. „Ten zadarty nosek i rumień na policzkach… Zdzicho by się nie wyparł”, złościła często Basię babcia. Ale w domu dziewczyna ciągle czuła jakiś niepokój. Zwłaszcza podczas rodzinnych uroczystości, gdy po kieliszku poruszało się „pewne” tematy i urywało w połowie, jak wpadała do pokoju. Kiedy przechodziła okres buntu, lubiła oglądać albumy z młodości rodziców, dumając nad tym, czy jako młodzi też byli tacy sztywni. Uciekła z domu po tym, jak ojciec podczas awantury wygarniał matce: „Z kim zrobiłaś takie dzieci? Bo na pewno nie ze mną!”. Kiedyś u babci wyszperała fotografię 19-letniej mamy na plaży z bardzo przystojnym facetem w kąpielówkach. Zaczęła się wtedy zastanawiać: „A gdyby mój tato rzeczywiście nie był moim tatą?”. Raz w kłótni wywrzeszczała to przy wszystkich. Czyj ja jestem? Czy w moim domu jest jakiś rodzinny sekret? Czy pani Jadzia z drugiego piętra wie coś, czego nie wiem ja, skoro czasem tak złośliwie żartuje, gdy wpadnie w nerwy? A może mnie adoptowali? Nieustanną lawiną pytań „dlaczego” dręczy się wielu młodych ludzi w wieku tzw. osadzania się w rzeczywistości. – Często

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2002, 34/2002

Kategorie: Społeczeństwo