Demokraci szukają oszczędności – rozmowa z prof. Longinem Pastusiakiem

Demokraci szukają oszczędności – rozmowa z prof. Longinem Pastusiakiem

Obama to pierwszy prezydent amerykański, który realizuje w znacznym stopniu to, co obiecał w kampanii wyborczej – Prezydent Obama niedawno powiedział, że dzięki szczeniakowi Bo, który zamieszkał ostatnio w Białym Domu, będzie teraz miał w Waszyngtonie przyjaciela. Czy rzeczywiście tak nieprzyjazne jest otoczenie nowego prezydenta? – Barack Obama, przeprowadzając się do Białego Domu, wkroczył do środowiska niezbyt przyjaznego. Nie mówię o mieszkańcach Waszyngtonu, których większość, a szczególnie ludność murzyńska, sympatyzuje z nim. Mówię o całej otoczce politycznej, o Partii Republikańskiej, której ludzie odnoszą się do następcy prezydenta George’a Busha niezbyt przyjaźnie, a na pewno bardzo nieufnie. Kiedy Obama powiedział, że sprawił sobie psa (konkretnie chodziło o szczeniaka dla córek), nawiązał do prezydenta Harry’ego Trumana, który powiedział kiedyś tak: „Jeżeli chcesz mieć w Waszyngtonie przyjaciela, to spraw sobie psa”. Obama wykorzystał tę sentencję, nawiązując do swojego obecnego politycznego otoczenia. – Dziennikarze zauważyli, że prezydent w krótkim czasie posiwiał. Czy rzeczywiście Obama wziął na swoje barki ciężar, jakiego nie dźwigali jego poprzednicy? – Ja się nie dziwię, że prezydent Obama posiwiał w ciągu pierwszych stu dni, ponieważ wziął na siebie odpowiedzialność za wyprowadzenie kraju z bezprecedensowego kryzysu ekonomicznego. Na jego barkach spoczywa także ciężar poradzenia sobie z ogromnym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 20/2009, 2009

Kategorie: Kraj