Kłopoty z długiem

Kłopoty z długiem

Rośnie liczba przestepstw związanych z egzekucją długu

– Pożyczyłem znajomemu na rozkręcenie interesu ponad 100 tys. zł – mówi Michał, 45-letni biznesmen. – Niestety, sprawa nie wypaliła, a „szlak trafił” większość zainwestowanych przez niego pieniędzy. Gość zwinął manatki, pozostałość swojego majątku przepisał na kuzyna, a moja gotówka przepadła. Skierowałem więc sprawę do sądu. I co z tego. Nie dość, że czekała na rozpatrzenie przeszło rok, to chociaż jest wyrok, i tak nie mam najmniejszych szans na odzyskanie pieniędzy. Po co w ogóle to prawo?
Niestety, te gorzkie słowa jak najbardziej odpowiadają obecnej sytuacji. Dlaczego?

Czasochłonne procedury

Tylko w teorii wszystko powinno wyglądać następująco: wierzyciel wnosi sprawę do sądu i spokojnie czeka, aż ten wyda wyrok, a komornik przyniesie mu jego należność. Wyroku może jednak nie doczekać, a zważywszy na to, jak długo trwa niejedna sprawa, mogą nie doczekać nawet jego wnuki.
W Departamencie Statystyki Ministerstwa Sprawiedliwości nie ma ogólnopolskich statystyk dotyczących procesów wytoczonych o spłatę długu. Jednak z danych poszczególnych sądów wynika, że spraw jest bardzo dużo.
– W ubiegłym roku wpłynęło do nas ponad 24 tys. spraw o to, że ktoś jest komuś winien pieniądze – mówi Bolesław Wadowski, wiceprezes Sądu Rejonowego dla Miasta Stołecznego Warszawy, szef sądu gospodarczego. Całą masę tego typu spraw ma rozładować około 20 sędziów orzekających. Zatem siłą rzeczy powstają zaległości, nad którymi coraz trudniej nam zapanować.
Jak mówi wiceprezes, najgorzej jest, kiedy dziennie wpływa od 200 do 300 pozwów. Tak było, gdy o swoich dłużników upomniały się sieci telefonii komórkowych.
Wadowski uważa, że problemy dotyczą w zasadzie wyłącznie dużych ośrodków. – W mniejszych miejscowościach takich problemów nie ma. Spraw jest mniej, a przede wszystkim są one z punktu widzenia prawa o wiele prostsze.
Wystąpienie do sądu jest dla wierzyciela sensowne, gdy ma świadków bądź pewne dokumenty potwierdzające kto, ile i od kiedy jest mu winien. – Sprawa zaczyna się od pozwu, w którym należy wskazać dłużnika, jego dokładny adres, sprecyzować żądania, uzasadnić je, a także przedstawić niezbędne dowody – mówi Irena Kudiura, rzeczniczka ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Warszawie. – Ważne jest również uiszczenie opłaty sądowej, której wysokość zależna będzie od spornej sumy. Każda sprawa rozpatrywana jest indywidualnie, więc trudno generalizować. Po zakończeniu postępowania sąd wydaje wyrok i klauzule wykonalności. Wyrok uprawomocnia się po 21 dniach, o ile dłużnik nie sięgnie po środki odwoławcze. Na tym rola sądu się kończy, a przejmuje ją komornik sądowy – kończy rzeczniczka.

Bezradny komornik

W porównaniu z latami ubiegłymi prawo zmieniło się na korzyść komornika. Przede wszystkim ma on ułatwiony dostęp do wielu informacji. Po ostatniej nowelizacji ustawy komornik uzyska w urzędzie skarbowym, a także w bankach informację o dochodach i stanie konta dłużnika.
Czy zmiany w przepisach zwiększyły skuteczność jego działań?
– Jeżeli chodzi o kwestie formalne, trudno ogólnie oceniać nową ustawę po pół roku funkcjonowania. Sama jej idea jest pozytywna, jednak jeżeli chodzi o skuteczność naszych działań, obawiam się, że nie wniosła żadnej poprawy.
– Ta ustawa wiosny nie czyni – stwierdza Iwona Karpiuk-Suchecka, prezes Krajowej Rady Komorniczej. Prezes podkreśla, że działania komornika są skuteczne tylko wówczas, kiedy dłużnik dysponuje jakimkolwiek majątkiem. – W innym wypadku nie jesteśmy w stanie nic zrobić. W rzeczywistości dłużnik albo nie dysponuje w ogóle żadnym majątkiem, albo celowo przeniósł majątek na inne osoby, albo też – jeżeli dysponuje jakimiś środkami – w pierwszej kolejności spłaca należności do urzędu skarbowego i ZUS – dodaje pani prezes.
Tomasz Jachnicki z kancelarii Jachnicki&Partnerzy twierdzi, że w przypadku poważniejszych aferzystów taki scenariusz jest właśnie najbardziej prawdopodobny. – Sprawa jest prosta. Kiedy zapada wyrok sądowy, dłużnik zdąży już pozbyć się formalnie swojego majątku. I w taki sposób wiele spraw ciągnie się latami. Dla wierzyciela oznacza to kolejne straty.
Okazuje się, że nie wszystkim zależy na czasie.
– W naszym przypadku jest trochę łatwiej, ponieważ nie jesteśmy pod presją czasu. Inaczej mówiąc, możemy długo ścigać nieuczciwego klienta – mówi Sebastian Łuczak, rzecznik banku PKO SA.
Mimo iż banki w ostatnim czasie dużą wagę przywiązują do wywiadu gospodarczego, nieuczciwych klientów nie brakuje.
– Postępujemy ostrożnie, jednak nigdy nie da się wszystkiego do końca przewidzieć – kontynuuje rzecznik PKO SA. – Spraw jest wiele, a rozpatrują je specjalne komórki bankowe zajmujące się szeroko pojętą windykacją, u nas jest to Departament Kredytów Trudnych. Większość problemów udaje się rozwiązać bez pomocy sądu. Po prostu zawieramy pewne ugody z klientem. Najgorzej jest z osobami, które stawiają sobie za cel wyłudzenie pieniędzy z banku.
Jak mówi rzecznik, w takich przypadkach sprawa trafia na drogę sądową.
Zdarza się też, że banki zwracają się o pomoc do firm windykacyjnych.
– Nie ukrywam, że korzystamy również z usług takich firm. Zwracamy się do nich, kiedy trzeba ustalić tzw. stan faktyczny dłużnika. W wielu sprawach ich pomoc jest niezbędna. Mają ogromną wiedzę, kontakty i odpowiednich ludzi – zapewnia Łuczak.

Odzysk niekonwencjonalny

– Zdaję sobie sprawę – mówi Tomasz Jachnicki – że powodzenie naszej działalności wynika z nieskuteczności wymiaru sprawiedliwości.
W spisie ewidencji firma widnieje jako doradztwo ekonomiczne oraz szeroko pojęty obrót wierzytelności. – Żadne specjalne zezwolenia nie były nam potrzebne – zaznacza. Ile jest w Polsce firm windykacyjnych? Nie ma centralnego rejestru, bowiem w świetle prawa mogą to być różne podmioty. Od osób fizycznych aż po spółki. Do ogólnej liczby dochodzą również kancelarie prawnicze, które częściowo zajmują się windykacją należności. W samej Warszawie jest blisko 30 firm windykacyjnych.
Jak mówi Jachnicki, na początku swojej działalności zaczął szukać trzeciej drogi. Nie chciał stosować popularnych w pewnych kręgach metod siłowych. – Wiedziałem również, iż nie mogę liczyć na sąd, gdyż konwencjonalne środki mnie zawiodły.
Jachnicki dobrze zna funkcjonowanie polskiego wymiaru sprawiedliwości, przed kilkoma laty pracował bowiem w prokuraturze warszawskiej. Prowadził m.in. dochodzenia przeciwko notorycznym dłużnikom, malwersantom i aferzystom. Zrezygnował z pracy, gdyż – jak twierdzi – nie mógł dużej parzyć na bezkarność przestępców. – Wybrałem odzysk niekonwencjonalny.
Co kryje się pod tą nazwą?
– Opieramy się na pełnomocnictwie, jakiego udziela nam klient – mówi Jan Dryl z krakowskiej firmy zajmującej się windykacją. – Podstawą jest skuteczna perswazja i wykonywany z odpowiednią częstotliwością kontakt osobisty z dłużnikiem.
O szczegółach nie chce rozmawiać. Podobnie Tomasz Jachnicki. – Mogę tylko powiedzieć, że nie stosujemy na pewno „metod wschodnich”. To nie ten adres. Wykorzystujemy metody działające na wyobraźnię dłużnika. To taki inteligentny pressing psychiczny. Informujemy np., iż dług zostaje odsprzedany grupie ludzi ze Wschodu. Wdzięczna mowa rosyjska otwiera wiele drzwi i portfeli. Jeżeli dłużnikiem jest młody człowiek, wysyła się do niego powabną kobietę, której znacznie łatwiej uzyskać niezbędne informacje. Repertuar środków jest ogromny.
Kogo zatrudniają firmy windykacyjne? – Są to prawnicy, detektywi oraz informatycy, w tym przede wszystkim specjaliści od Internetu – podkreśla Jachnicki. – Nie ukrywam, że wśród detektywów większość to byli pracownicy resortu spraw wewnętrznych, w tym Urzędu Ochrony Państwa.
Czy ich działania zawsze są skuteczne?
– Cóż, my też działamy w granicach prawa. Jeżeli wszystkie środki zawiodą, wracamy na drogę sądową i współpracę z komornikiem. I koło się zamyka, bo chociaż wierzyciel ma wyrok sądowy, to i tak w dalszym ciągu nie ma widoków na odzyskanie pieniędzy. Wyrok sądowy może być przydatny jedynie dla przedsiębiorstwa, które w takim wypadku wpisuje dług w poczet strat – zaznacza Jachnicki.
Kancelaria Jachnicki&Partnerzy wsławiła się opublikowaniem w Internecie czarnej listy dłużników. Jako pierwsza zdecydowała się na tak bezkompromisowy krok. Zdaniem Jachnickiego, to działanie przyniosło pożądany skutek, bowiem wiele firm widniejących w spisie zaczęło spłacać długi. – Dlatego i nam łatwiej było te długi odzyskać.

Najlepiej postraszyć

Nieskuteczność legalnej windykacji powoduje, iż rośnie popularność „metod wschodnich”. Odzysk długów i numer telefonu, przeważnie komórki – tak najczęściej wyglądają ogłoszenia prasowe. Kto się za nimi kryje? Ludzie są bardzo różni. Wszyscy natomiast oferują jedno – skuteczny odzysk długu. O metodach nie chcą rozmawiać.
– Co, pisze pan reportaż? – pytają podejrzliwie.
Bardziej interesują ich natomiast konkretne fakty. Ile, gdzie, kim jest dłużnik i czy są kwity? – Sądy są nieskuteczne, komornicy mają związane ręce, więc nic dziwnego, że ludzie zwracają się do nas – mówi Andrzej, w branży pięć lat.
– 15 tys. to niewiele, zatem szansa odzyskania pieniędzy jest większa. Problemy rodzą się przy kwotach znacznie większych – od 50 tys. w górę.
Jaki będzie koszt?
– Całkowita cena tej usługi w pana przypadku to ok. 800 zł. Resztą sami obciążymy dłużnika. Jak twierdzi, przyjmuje każdą sprawę. Zapewnia również o swojej uczciwości. – Jestem pewną instytucją. Wykonuję usługę i wymagam za nią godziwej zapłaty. Nie ma obawy, jak w przypadku wielu osób w tej branży, że przejmę również kwotę długu.
Grzegorz, mój kolejny rozmówca, jest o wiele bardziej zdecydowany.
– To bajkopisanie. Co ci da to nachodzenie? Oleją cię. Walisz kolesia w mordę, wywozisz do lasu i robisz mu małą przejażdżkę na linie przymocowanej do samochodu. Pacjent będzie tak zdygany, że odda, i to z nawiązką. Na policję nie pójdzie. Gwarantuję ci – mówi Grzegorz, wykształcenie zawodowe, zawód wykonywany – odzysk długów. – Jeżeli natomiast nie mamy dojścia do klienta, bo ma kasę i chroni go grupa bodygardów, wówczas dobieramy się do jego rodziny. Najskuteczniejsze jest porwanie dzieciaka. Powodzenie gwarantowane. W tym fachu nie ma sentymentów.
Takich i podobnych osób jest mnóstwo. Nic więc dziwnego, że liczba przestępstw związanych z egzekucją długów rośnie. – Rzeczywiście skala tego zjawiska jest w ostatnim czasie duża – mówi komisarz Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji. W ostatnim półroczu z tytułu wymuszenia zwrotu wierzytelności zgłoszonych zostało 644 przestępstw. Wśród tej liczby wykryto 560 spraw. Zatem skuteczność jest duża, bowiem współczynnik wykrywalności wynosi prawie 90%. Akty oskarżenia skierowaliśmy do sądu. Ta liczba zapewne byłaby większa, gdyż wiele spraw ma bardzo złożony charakter i podlega pod różne wykroczenia. Mamy też świadomość, że wielu poszkodowanych w ogóle nas nie informuje. Najczęściej pokrzywdzony i sprawca działają w tej samej szarej strefie – komentuje komisarz Puchalska.
Dlaczego nielegalny proceder tak rozkwita?
– Dla poszkodowanego najważniejsza jest skuteczność, czyli w tym wypadku jak najszybsze odzyskanie długu. Musi jednak pamiętać o odpowiedzialności. Zawsze odzyskanie długu, jeśli wiąże się z przemocą fizyczną, jest przestępstwem. Niewykluczone, że na pewnym etapie zostanie uznany za współwinnego – dodaje komisarz.

Niezbędne zmiany

Niestety, fakty mówią za siebie. Nasz wymiar sprawiedliwości jest skuteczny, jednak tylko w odniesieniu do małych spraw. Bardzo łatwo komornikowi wejść np. na konto rencisty. W takich przypadkach jest w porządku, gorzej jednak – i to jest nie do przyjęcia – że wiele poważniejszych przestępców pozostaje na wolności. Dlaczego tak się dzieje?
Wpływa na to szereg czynników. Luki prawne, bezsensowne procedury, a także pewna urzędnicza nonszalancja i opieszałość. Niestety, jeżeli ktoś się umie bronić, a przeważnie większość aferzystów ma świetną obstawę prawną, jest bezkarny. – Jeśli natomiast jakimś cudem naciągacz trafił do aresztu, szybko się rozchorował i natychmiast wychodził na wolność – mówi Tomasz Jachnicki.
Co w takim razie należy zrobić, aby zwiększyć skuteczność wymiaru sprawiedliwości?
– Przede wszystkim trzeba zwiększyć liczbę etatów sędziowskich, a także uprościć skomplikowane i czasochłonne procedury – wylicza Bolesław Wadowski. – Być może, sędziowie w ogóle nie powinni zajmować się wydawaniem nakazów w postępowaniu nakazowym, tym bardziej że większość z nich uprawomocnia się bez żadnych zaskarżeń. Funkcjonuje przecież w Polsce sprawdzona instytucja referendarza sądowego.
W bezspornych sprawach, kiedy odbywa się tylko postępowanie nakazowe, referendarze mogliby wydawać nakazy. Sędziowie natomiast orzekaliby tylko w sprawach spornych na sali sądowej. Tam przecież jest ich miejsce. Wówczas nie byłoby takich zaległości terminowych – kontynuuje Wadowski.
Konieczna jest też przebudowa egzekucji komorniczej.
– Już od dawna apelujemy o ograniczenie katalogu skarg dłużnika, które może on składać na komornika – mówi Iwona Karpiuk-Suchecka. – Dzisiaj wiele spraw przeciąga się właśnie z tego powodu. Należy też bez wątpienia usprawnić działanie sądów. Wyroki muszą zapadać znacznie szybciej.
Jak podkreślają prawnicy, chora jest również sama procedura, według której to wierzyciel musi udowadniać winę. W normalnej sytuacji sprawa opiera się na obronie dłużnika. Kolejna kwestia to prawne udoskonalenie obiegu informacji o dłużniku. Oszust powinien być napiętnowany.
– Powinniśmy wzorować się na Zachodzie. Tam żadna nieuczciwa osoba się nie ukryje. Powszechnie wiadomo, że ktoś ma niespłacony kredyt czy nie wywiązał się z płatnością rat za lodówkę. Nie dość, że oszukać można tylko raz, to w dodatku ponosi się za to surową karę – mówi Jachnicki.
Przykład naszego kraju pokazuje niestety, że w demokratycznym państwie prawa można być zupełnie bezkarnym. – Taka sytuacja jest niedopuszczalna, zwłaszcza że demoralizuje uczciwych ludzi – stwierdza Dryl. Jest mnóstwo osób, czy nawet firm wręcz trudniących się wyłudzaniem pieniędzy. Stąd wielu spraw nie przyjmuję właśnie dlatego, że dotyczy osoby, od której już raz nie udało nam się odzyskać długu. Czasem sytuacja jest wręcz paranoidalna. Człowiek, który jest winny 200 tys. zł, zwraca się na policję, ponieważ nachodzą go moi ludzie. I wówczas sytuacja jest śmieszna, gdyż oskarżony zostaje mój pracownik. Coś tu jest nie tak – dodaje.

 

Wydanie: 2002, 42/2002

Kategorie: Kraj
Tagi: Tomasz Sygut

Komentarze

  1. Michał
    Michał 13 listopada, 2017, 08:33

    Witam,

    Pewnie wielu z was zastanawiało się jak skutecznie odzyskać pieniądze zapłacone jako zaliczkę bądź za wykonaną usługę. Specjalizuję się w prawie obrotu wierzytelnościami. Oferuję windykację bez kosztów dla wierzyciela – prowizja jest płatna przez dłużnika. Poprowadzę każdą sprawę, zapraszam do kontaktu michal.saboks@op.pl

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy