Despotą, nie jestem

Despotą, nie jestem

Układając repertuar, kalkuluję, na co dostanę pieniądze Dyrygent Antoni Wit – Swoje urzędowanie w Filharmonii Narodowej rozpoczął pan od słynnego wystąpienia na posiedzeniu sejmowej Komisji Kultury, kiedy zapytał pan, co należy rozwiązać – orkiestrę czy chór, bo na jedno i drugie nie wystarczy pieniędzy. Czy coś się zmieniło od tego czasu? – Tak. Wkrótce po tym moim wystąpieniu poinformowano mnie, że otrzymałem błędne informacje. Ministerstwo przysłało korektę planu dotacji, dzięki czemu jakąś działalność, wprawdzie skromną, można było prowadzić. W pierwszym półroczu zeszłego roku nasza działalność rzeczywiście była bardzo skromna, ale wynikało to również z tego, że poprzedni, 2001 rok był Rokiem Jubileuszowym i abonamenty były wydawane na rok kalendarzowy, a nie jak zwykle, na sezon artystyczny. Od stycznia do maja ub.r. nie było abonamentów, co spowodowało, że frekwencja znacznie spadła. Jednak od października, czyli od nowego sezonu wznowiliśmy abonamenty i frekwencja na koncertach piątkowo-sobotnich powróciła do prawie 100%. – Czy to znaczy, że obecnie sytuacja finansowa FN jest dobra? – To zależy, co rozumiemy przez określenie „dobra”. Jeśli oczekujemy, że FN powinna angażować najlepszych artystów, również zagranicznych, i wynagradzać ich tak, jak są wynagradzani na świecie, to sytuacja jest zła, bo na to nas nie stać. Nie stać nas również –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 17/2003, 2003

Kategorie: Kultura
Tagi: Ewa Likowska