Socjaldemokracja odmłodziła kierownictwo i szuka swojego miejsca na scenie politycznej Staram się, by nie było w kierownictwie partii żadnych podjazdowych wojenek – Marek Borowski studzi emocje w Socjaldemokracji. A łatwo nie ma. Po grudniowym konwencie i odmłodzeniu zarządu oraz przesunięciu do rady politycznej (nowo utworzony organ) części członków – założycieli SdPl, u „borówek” zrobiło się gorąco. Młodzi obawiają się, by odmłodzenie kierownictwa nie było jedynie taktycznym liftingiem. Partyjni weterani zaś strofują przewodniczącego, mówiąc: „Wziąłeś młodych, ale czy oni pociągną partię?”. To jednak nie podział „młodzi-starzy” jest w Socjaldemokracji sprawą kluczową. Idzie o przyszłość partii. A co do tej, ściera się w SdPl kilka koncepcji. Większość uważa, że Socjaldemokracja powinna zaangażować się w budowę szerokiego frontu od centrum na lewo. Ale czy koniecznie z Partią Demokratyczną? – pytają jedni. Na jakich warunkach z SLD? – zastanawiają się drudzy. Część zaś – najmniej liczna – najchętniej zachowałaby samodzielność. Marek Borowski ma więc nad czym myśleć. Tym bardziej że cokolwiek zrobi, będzie miał w partii grupę niezadowolonych. To nie lifting Wynik wyborczy przyjęto w Socjaldemokracji jako porażkę. Poróżniono się jednak w analizie tego niepowodzenia. Część działaczy przerzuciła winę na czynniki zewnętrzne, z nieprzychylnością mediów na czele. Większość uznała jednak, że prawdziwych przyczyn należy szukać w samej partii. Tuż po wyborach Michał Syska, 26-letni wiceprzewodniczący SdPl, na swojej stronie internetowej napisał: „W Polsce wyznacznikiem lewicowości jest w głównej mierze pozytywny stosunek do PRL. Ten podział nie ma nic wspólnego z podziałem ideowym na lewicę i prawicę, który opiera się na różnym spojrzeniu na gospodarkę, sprawy społeczne i obyczajowe”. Zdaniem Syski, nowoczesna lewica musiałaby podjąć trud przełamania tego fałszywego podziału i przemodelować scenę zgodnie z rzeczywistymi liniami oddzielającymi lewicę od prawicy. „SdPl nie sprostała temu zadaniu. Wydaje się też, że liderzy partii takiego zadania sobie nawet nie postawili. SdPl nie potrafiła przeprowadzić wśród tej grupy akcji afirmatywnej i w konsekwencji nie wykreowała nowego elektoratu”. Słowa młodego wiceszefa SdPl wywołały w partii burzliwą dyskusję. Trudno powiedzieć, na ile Marek Borowski uznał tę diagnozę za prawdziwą. Wiadomo jednak, że zgodził się z Syską w sprawie wizji funkcjonowania partii – a mianowicie budowy szerokiego porozumienia od centrum na lewo. Przewodniczący stał się też kreatorem zmian w partii. Przed grudniowym konwentem powołano we władzach radę polityczną. Doszło do rozmów z weteranami SdPl o ich przejściu do rady i zwolnieniu miejsc w zarządzie. Finał nastąpił podczas konwentu. Borowski zaproponował, by do rady z zarządu przeszli m.in.: Joanna Banach, Izabella Sierakowska i Andrzej Celiński. Na ich miejsce zgłosił młodych: Marcina Rzepeckiego, szefa zarządu powiatowego w Bełchatowie, kiedyś działacza SLD, Bartosza Arłukowicza, radnego Szczecina, zwycięzcę programu telewizyjnego „Agent”, oraz Szymona Szewrańskiego z Wrocławia. Propozycje przeszły i w efekcie „młodzi” uzyskali znaczącą pozycję w zarządzie. Tymczasem po konwencie Marcin Rzepecki stwierdził, że o ile Marek Borowski okazał się postępowy, o tyle „w SdPl jest grupa założycieli, która uzurpuje sobie prawo do kierowania partią dożywotnio”. Dziś przyznaje, że część osób poczuła się tymi słowami urażona. Powiedział mu o tym sam Borowski. – Obawiam się, by nasze wejście do zarządu nie było tylko taktycznym zabiegiem. Utworzenie rady politycznej jest kuriozalne. Po raz pierwszy spotykam się z sytuacją, że w partii są dwa organy wykonawcze. Nie rozumiem, po co Socjaldemokracji de facto dwa zarządy? Czy chodzi o to, by młodzi dali twarz, a decyzje zapadały gdzie indziej? – zastanawia się Rzepecki. Przyznaje, że na lutowym kongresie będzie postulował likwidację rady. – Jeśli wyczuję, że odmłodzenie zarządu to tylko i wyłącznie zmyłka – zrezygnuję. W szponach kobiet Marek Borowski zapewnia, że decyzje w partii podejmuje zarząd. – Tak jak w parlamencie są Sejm i Senat, tak u nas są zarząd i rada polityczna, która m.in. zatwierdza listy wyborcze i może złożyć wniosek o zawieszenie przewodniczącego – wyjaśnia lider SdPl. Uważa, że niepotrzebnie zmianom w kierownictwie nadano posmak sensacji. – To proces zaplanowany, godzący, z jednej strony, interesy ludzi młodych, z drugiej – doświadczenie założycieli. Po konwencie Borowski pisał w „Trybunie”: „Nie nastąpiło przejęcie władzy przez młodych. Nastąpiło natomiast podzielenie się władzą przez założycieli SdPl”. Zdaniem części
Tagi:
Tomasz Sygut