Publicysta Waldemar Łysiak miał poważne trudności z utkaniem felietonu dla „Uważam Rze”. Napisał więc: „…Stały felietonista mało się różni od dymającego dniówkę Murzyna z plantacji koło Nowego Orleanu w XVIII wieku. »No to cyk!« Rano walnę se »klina« i będę kontynuował ten felieton, być może nawet językiem bardziej kulturalnym…”. A gdzie przykład dla chrześcijańskiej młodzieży? Wątroby nie szkoda?
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy