Pomysł był dobry. Ciąg wielu konferencji prasowych miał pokazać, jak bardzo Krzysztof Gawkowski jest zarobiony. Jak dzielnie, prawie nie śpiąc, wicepremier i minister cyfryzacji walczy, by obywatele byli bezpieczni i technologicznie zaawansowani. Słuchając Gawkowskiego, myślimy, że już jesteśmy w XXII w. Ale co widzimy, jak się budzimy? Obiecanki cacanki. Choć wiele gadał na konferencjach, później gdzieś to się Gawkowskiemu zapodziało. Jakie są efekty tego bicia piany przez półtora roku? Takie jak zapowiedzi Gawkowskiego, że pracuje nad opodatkowaniem gigantów cyfrowych. Rano to ogłosił, a po paru godzinach Ministerstwo Finansów poinformowało go, że nic mu do podatków. Cały Gawkowski. W rządzie robi to, co robił w Wiośnie. To był genialny pomysł na kariery takich ludzi jak Biedroń, Śmiszek, Scheuring-Wielgus i parunastu, których Gawkowski ulokował na posadach rządowych.
Tagi:
Krzysztof Gawkowski









