Gdzie się podziali optymiści?

Gdzie się podziali optymiści?

Polacy z niepokojem patrzą w przyszłość. I mają do tego liczne powody Już chyba nikt nie może się łudzić, że Polska nadal jest zieloną wyspą, omijaną przez fale kryzysu za sprawą genialnych poczynań rządu. W 13. rok XXI w. Polacy wkroczyli niepewni przyszłości, zaniepokojeni, przekonani, że lepiej już było. I wyjątkowo źle reagują na próby mydlenia im oczu i opowiadania, że wprawdzie akurat przeżywamy fazę spowolnienia, ale pod koniec roku horyzont zacznie się przejaśniać, a od 2014 r. będzie nam tylko lepiej. Tymczasem, wbrew skrzeczącej pospolitości, urzędowych optymistów nie brakuje. Wiceminister finansów Wojciech Kowalczyk oznajmił w połowie grudnia zeszłego roku, że kończy się okres szybkiego hamowania polskiej gospodarki i zaczyna ona się stabilizować, a za kilka miesięcy powinno nastąpić odbicie. Akurat miesiąc później GUS poinformował, że w grudniu 2012 r. produkcja była o prawie 11% niższa niż w grudniu 2011. Jakoś wcześniej nie dało się słyszeć pana wiceministra przewidującego taki regres, co jest nie najlepszą wróżbą także w kontekście prawdziwości jego obecnej prognozy o stabilizacji i rozwoju. Na pocieszenie można dodać, że znalazł się w doborowym gronie osobistości patrzących przez różowe okulary. Jego szef Jacek Rostowski oświadczył wprawdzie, że oczekiwał właśnie takiego tąpnięcia,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 06/2013, 2013

Kategorie: Kraj