Jak bratanek z bratankiem

Jak bratanek z bratankiem

W samym środku pożogi wojennej zwykli ludzie, Węgrzy i Polacy, z nici przyjaźni utkali gęstą tkaninę Na terenie Uniwersytetu Warszawskiego została ostatnio odsłonięta tablica pamiątkowa ku czci Emanuela Korompayego, którego losy jeszcze bardziej zbliżają do siebie polski i węgierski naród w XX w. Korompay urodził się w 1890 r. w Budapeszcie, tam zdobył dyplom z filozofii. Ożenił się z Polką i dostał obywatelstwo polskie. W latach 1930-1939 był lektorem języka węgierskiego na Uniwersytecie Warszawskim. Jako kapitan rezerwy uczestniczył w kampanii wrześniowej jesienią 1939 r. i walczył w obronie swej drugiej ojczyzny z Niemcami. Niedługo potem dostał się w ręce Armii Czerwonej na wschodnich terenach Polski i trafił do obozu w Starobielsku. Wiosną 1940 r. – na mocy decyzji Stalina o zamordowaniu polskich oficerów – rozstrzelono go w Charkowie. Korompay życiem płacił za swoją „polskość” i my, Węgrzy, jesteśmy naprawdę z niego dumni, z honorem i uznaniem pochylamy przed nim głowę. Jednocześnie dziękujemy polskim przyjaciołom za szlachetny gest, iż utrwalili oni pamięć naszego wspólnego bohatera. Wojenni uchodźcy II wojna światowa należy do najpiękniejszych rozdziałów przyjaźni i solidarności pomiędzy Polakami i Węgrami, w czym niewątpliwie wielką rolę odegrał rozpowszechniany na Węgrzech od kilku dziesięcioleci pozytywny obraz Polski i Polaków, pielęgnowanie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2007, 41/2007

Kategorie: Historia