Ofiary zamachu majowego

Ofiary zamachu majowego

13 maja 1926, marszałek Józef Piłsudski przed spotkaniem z prezydentem RP Stanisławem Wojciechowskim na moście Poniatowskiego. Od lewej: Kazimierz Stamirowski, Marian Żebrowski, Gustaw Orlicz-Dreszer, Józef Piłsudski, Władysław Jaroszewicz i Michał Galiński. wikipedia

Zamach Józefa Piłsudskiego kosztował życie i zdrowie około tysiąca osób, zabitych było co najmniej 379 O zamachu majowym napisano już wiele. Historycy niezwykle skrupulatnie zrekonstruowali przebieg wydarzeń prowadzących od powołania rządu Wincentego Witosa, przez wezwanie Józefa Piłsudskiego do buntu, aż po walki i kapitulację demokratycznych władz. Niewiele natomiast wiadomo o ofiarach puczu Piłsudskiego. O ile ich liczba jest dosyć dobrze udokumentowana, o tyle to, kim byli i jak zginęli, pozostaje tajemnicą. Nie została także w pełni opisana skala innego rodzaju ofiar zamachu majowego. Ofiar w wojsku i administracji, które co prawda przeżyły, lecz mimo kompetencji i doświadczenia musiały odejść z zajmowanych stanowisk. Pełną odpowiedzialność za wszystkich zabitych, rannych, pobitych, zdegradowanych i zwolnionych ponosi Józef Piłsudski. To on przeliczył się w swoich żądaniach, a gdy napotkał opór ze strony rządu, załamał się i pozwolił na rozlew krwi. Zdaniem historyka Andrzeja Garlickiego Piłsudski okazał się „zbyt słaby, by walczyć, i nie był do walki przygotowany, a jednocześnie zaangażował się na tyle, że nie mógł już się wycofać”. Nawet za cenę wojny domowej i podziału społeczeństwa. Nastoletnie ofiary Wśród pierwszych ofiar puczu Piłsudskiego znaleźli się oficerowie. „Dla wielu był to dylemat tragiczny – podkreślał Garlicki. – Dowódca 7. pp płk Więckowski, piłsudczyk, popełnił samobójstwo, bo uznał, że jest to jedyne wyjście. Próbę samobójczą podjął też dowódca OK Poznań gen. Sosnkowski”. W całym korpusie nierzadkie były przypadki załamań nerwowych. Jeszcze trudniej oszacować skalę szkód poczynionych w stabilizacji i spójności młodego polskiego wojska. Walki, regularne potyczki i pojedyncze strzały objęły niemal całą Warszawę. Najbardziej zażarte boje, z użyciem artylerii i czołgów, toczyły się przede wszystkim w Al. Jerozolimskich i w Al. Ujazdowskich, w okolicach Belwederu. W trakcie samych walk zginęło co najmniej 379 osób. Niemal połowę zabitych stanowili cywile. Kilkuset zostało rannych. Łącznie zamach majowy kosztował życie lub zdrowie około tysiąca osób. Na wydrukowanej przez „Kurier Poznański” liście poległych żołnierzy znaleźli się m.in.: szer. Józef Bartnik z 68. pułku piechoty, lat 22; jego rówieśnik kpr. Jan Iwan z 37. pp; Wincenty Kaliwoda i Józef Churdziński – ułani z 11. pułku, obaj 23-letni; szer. Władysław Rupiński z 71. pp, lat 21; st. wachm. Stefan Tatar z 1. pułku szwoleżerów, lat 28. Pozostali wojskowi również nie przekroczyli trzydziestki. Jeszcze młodsze ofiary były wśród ludności cywilnej. Patrząc na ich wiek, można odnieść wrażenie, że są to powstańcy warszawscy, a nie zabici z rąk polskich żołnierzy. Przypomnijmy kilka nazwisk: Ludwik Szmidt, robotnik, lat 19; Boruch Rozenkower, krawiec, lat 17; Ludwik Pasternak, stajenny, lat 17; Julia Chendoszko, lat 16; Zdzisław Dąbrowski, lat 15; Dawid Kaufman, lat 12. Warszawa z maja 1926 r. nie przypominała miejsca bohaterskich potyczek, jak obecnie wyobrażamy sobie zamach majowy i całą II RP. „Na zjeździe rzuca się od razu w oczy brunatno-czerwona zakrzepła plama na chodniku – relacjonował pierwsze godziny walk jeden z naocznych świadków. – To krew, polska krew, którą pan Piłsudski swe ręce broczy. A dalej duża wyrwa od granatu w ścianie magazynu składu maszyn rolniczych. Wszędzie moc tynku i szkła na ulicach oraz trupów”. Ostateczna liczba zabitych i rannych nie jest do końca znana. W chaosie, który wybuchł w stolicy wraz z walkami, informacje z różnych szpitali mieszały się i powtarzały, dlatego nietrudno było o pomyłkę. Osoby uznane za zmarłe odnajdowały się jako ranne. Niestety, zdarzało się również, że rodziny dowiadywały się o śmierci bliskich dopiero kilka dni po ustaniu walk. Bardzo pobieżne meldunki z pierwszych godzin mówiły o 24 ofiarach śmiertelnych: 18 wojskowych i sześciu cywilach, w tym 14-letnim chłopcu o nieustalonym imieniu i nazwisku. Rabunki, gwałty, zabójstwa Kolejne doniesienia wskazywały coraz większą liczbę zabitych i rannych. Jak podawała ówczesna prasa, jednego zaledwie dnia w stołecznym Szpitalu św. Ducha odnotowano 48 trupów. Większość stanowili cywile. Skąd tylu zabitych i rannych wśród ludności cywilnej? Według relacji jednej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2016, 2016

Kategorie: Historia