Jak Wildstein sądził się z Chojeckim

Jak Wildstein sądził się z Chojeckim

W latach 80. najpierw jako jedyny załatwił sobie umowę o pracę w „Kontakcie”, a potem w sądzie zażądał od Mirosława Chojeckiego wysokiego odszkodowania ARRET Nr 646 R. G.: 6177/88 WILDSTEIN Bronisiaw C/ASSOCIATION KONTAKT To numer sprawy apelacyjnej, którą wniósł Bronisław Wildstein w 1988 r. do Cour d’Appel de Versailles (sądu apelacyjnego). Sprawa ta zaczęła się wcześniej w Boulogne-Billancourt przed conseil de prud’hommes – sądem pracy – z którego wyrokiem Wildstein się nie zgodził. Teraz, 17 lat później, Wildstein wniósł do sądu pozew o zniesławienie przeciwko Danielowi Olbrychskiemu. Chodzi o wypowiedź artysty podczas dyskusji telewizyjnej w czwartek, 3 lutego (Polsat). Oto jej fragment, według stenogramu: OLBRYCHSKI: – On [Wildstein] tego nie zrobił z pobudek obywatelskich czy szalenie patriotycznych, tylko żeby się wylansować w mediach, co jest częstym kompleksem wielu ludzi, którzy są mało wylansowani… LIS: – Bardzo niskie pobudki przypisuje pan człowiekowi, który akurat w walce o wolność i o prawdę w Polsce trochę czasu spędził… WILDSTEIN: – To insynuacja, proszę skończyć, co pan zaczął. OLBRYCHSKI: – Dlatego publicznie, przy pohukiwaniu tutaj części widowni, uniknąłem uściśnięcia ręki panu Wildsteinowi, ponieważ emigracja polityczno-zawodowa po stanie wojennym w Paryżu, po ’86 wydaje mi się, wtedy był ten

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 11/2005, 2005

Kategorie: Kraj