Co to, już pożartować nie można?

Co to, już pożartować nie można?

W folklorze podhalańskim i w Karpatach jest mnóstwo cygańszczyzny

Sebastian Karpiel-Bułecka – wokalista, skrzypek, lider grupy Zakopower, występuje również z innymi muzykami, np. z Aleksandrą Kurzak, Wojciechem Waglewskim, Justyną Steczkowską, Grzegorzem Turnauem. Z wykształcenia jest architektem.

Dlaczego wasza najnowsza płyta jest taka smutna i jeszcze nie ma tytułu?
– To jest album koncertowy, a ponieważ z zespołem Atom String Quartet poczuliśmy więź i razem dobrze nam się grało, postanowiliśmy to utrwalić na nagraniu z Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku. Nie zgodzę się, że płyta jest smutna. Nostalgiczna, owszem, jest, dajemy w muzyce nieco melancholii z lekką nutą ludowości, co nie znaczy, że nie potrafimy się cieszyć. Gdy dobrze się wsłuchać w teksty, jest tam też wiele radości.

Ale już pierwsza piosenka, „Milczenie owiec”, mówi o śmierci. Czy możemy się doszukiwać jakichś związków ze słynnym thrillerem?
– Ona nie ma nic wspólnego z filmem, nawiązuje do pasterstwa, które od dawna jest kultywowane na Podhalu i wciąż ma się dobrze. Przyznaję jednak, że tytuł jest przewrotny.

A muzyka jakby cygańska.
– W folklorze podhalańskim i w Karpatach jest przecież mnóstwo cygańszczyzny, tu się ścierały kultura rumuńska, słowacka, węgierska i różne ich odmiany. Na płycie można wyczuć cygańską nutę, ale tekst do tej piosenki napisał specjalnie w góralskiej gwarze Bartek Kudasik.

Mamy tutaj długie intro i rozbudowaną grupę wykonawczą, dwa kwartety, chórek, perkusję, gitarę basową, do tego góralską fujarę i inne instrumenty dęte. Publiczności wcale nie przeszkadza długość utworu (11 minut), wręcz przeciwnie. Jest to nagranie żywe, a jeśli publiczności się podoba, zawsze można jeszcze coś dodać.

Albo skrócić.
– To cecha muzyki improwizowanej. Rdzeń jest ustalony i zarówno Zakopower, jak i Atom String Quartet z grubsza wiedzą, co grać, ale można z tym zrobić wszystko, dodać, skrócić. Możemy się bawić muzyką i na tym polega wolność w graniu.

Kto jest liderem artystycznym tego koncertu? Czyje bardziej na górze?
– Myślę, że zrobiliśmy to wspólnie. Są tu utwory stare, ale postanowiliśmy je trochę pozmieniać, dać im nowe życie. Nie mogę powiedzieć, by ktoś miał decydujące słowo. Światy obu zespołów się przenikają – jazzowo-klasyczny kwartetu smyczkowego i nasz folkowo-rockowy, a wspólnym mianownikiem jest folklor, bo Atom String Quartet też z niego czerpie.

Do kogo jest skierowana płyta?
– Nie mamy jakiegoś szczególnego adresata. Nasze utwory skierowane są do ludzi, którzy lubią słuchać muzyki, lubią folklor, rock, jazz, pop i jeszcze chcą coś przemyśleć, zastanowić się.

Tytuł „Siwa mgła” kojarzy się z kompozycją Wojciecha Kilara.
– Dobrze się kojarzy, bo rzeczywiście zainspirowała nas „Orawa” Wojciecha Kilara. Tutaj fragmenty czysto ludowe są pomieszane z brzmieniem symfonicznym i rockowym. Taki miks.

Ale nie cytowaliście Kilara?
– Nie ma cytatów. Po prostu przypominamy, że był to wybitny kompozytor i kochał Podhale. Zainspirowany muzyką góralską stworzył wspaniałe dzieła. I my także przywołujemy tę energię, rytm, wszystko jest zagrane i zaśpiewane z dużą intensywnością.

Piosenka „Cy to ta” jest bardziej rockowa niż ludowa i tekstu ma mniej.
– Ale tekst jest ważny, bo opowiada o tym, żeby nie przegapić miłości, gdy się pojawi. Trzeba być czujnym, mieć otwarte oczy, bo można dużo stracić.

W góralskiej balladzie o śmierci Janosika słychać tęskną, trochę cygańską melodię, ale są też popisowe improwizacje.
– Dawid Lubowicz skomponował ten utwór na motywach tradycyjnej melodii ludowej. My jesteśmy tu po stronie źródła, pokazujemy, jak ta melodia brzmi w oryginale, natomiast Atom String Quartet prezentuje ją w wersji jazzowej. Rzeczywiście nie brakuje w niej improwizacji.

Piosenka o kacu jest mało góralska. A w ogóle czy można brać na poważnie słowa: „Kto nie miał kaca, nie wie, co to smutek”?
– Co to, już pożartować nie można? Zabawny tekst napisała Wanda Czubernatowa, która pochodzi z Rabki i jest znaną poetką ludową. Piosenka znalazła się na naszej pierwszej płycie, ale postanowiliśmy ją odświeżyć, właśnie dlatego, że jest to jedna z bardziej góralskich piosenek w naszym repertuarze. Pasowała nam do programu koncertu z Atomami.

Optymizm przeważa?
– Jest jak w życiu, czasem smutek, czasem radość. Mamy refleksyjne i smutne w swoim wydźwięku „Boso”, ale mamy i „Kiebyś ty” czy piosenkę „Tata” o oczekiwaniu na narodziny, a czy jest coś, co daje więcej szczęścia niż przyjście na świat nowego życia?

Jak po oficjalnej premierze płyty będzie wyglądała wasza trasa koncertowa?
– Latem gramy koncerty plenerowe z innym programem. Jesienią będzie nas można posłuchać właśnie w repertuarze z płyty z Atom String Quartet, w ich towarzystwie, głównie w filharmoniach. Proszę sprawdzać na naszej stronie: www.zakopower.pl.

Wydanie: 2017, 26/2017

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy