A jednak jest pesymistą. Wiecznie z siebie zadowolony marszałek Senatu Stanisław Karczewski ma zgryz. Wyraźnie nie wierzy w drugą kadencję PiS i zaczął się rozglądać za nową robotą. Chce być prezydentem Warszawy, bo kocha to miasto. Miłością tak wielką jak płot i szpalery policji, które chronią go przed uwielbieniem warszawiaków. To może być ciekawa kampania. Jeśli, co nie jest pewne, Karczewski wyjdzie zza płota. Na przykład do kochanych przez PiS kiboli Legii. Na żyletę! Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Tagi:
Stanisław Karczewski









