Karczewski na żyletę

Karczewski na żyletę

A jednak jest pesymistą. Wiecznie z siebie zadowolony marszałek Senatu Stanisław Karczewski ma zgryz. Wyraźnie nie wierzy w drugą kadencję PiS i zaczął się rozglądać za nową robotą. Chce być prezydentem Warszawy, bo kocha to miasto. Miłością tak wielką jak płot i szpalery policji, które chronią go przed uwielbieniem warszawiaków. To może być ciekawa kampania. Jeśli, co nie jest pewne, Karczewski wyjdzie zza płota. Na przykład do kochanych przez PiS kiboli Legii. Na żyletę! Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 36/2017

Kategorie: Aktualne, Przebłyski