Każdemu podam rękę

Każdemu podam rękę

Człowiek tolerancyjny nie schodzi innym z drogi, lecz wychodzi naprzeciw Rozmowa z Ritą Süessmuth, byłą przewodniczącą Bundestagu Rita Süessemuth była przewodniczącą Bundestagu z ramienia CDU. Zwolenniczka emancypacji zawodowej, politycznej i społecznej kobiet, obrońca niepełnosprawnych i chorych na AIDS. Z wykształcenia jest profesorem pedagogiki. W tym roku została odznaczona orderem „Zasłużona dla Tolerancji”, przyznawanym co roku przez Ekumeniczną Fundację TOLERANCJA.   – W zeszłym tygodniu nadano pani order „Zasłużona dla Tolerancji”. Czy jako osoba odznaczona takim wyróżnieniem pojechałaby pani na narty do Austrii Haidera?  – Sądzę, że mylimy dwie sprawy. Osobną rzeczą jest odpowiednia riposta na poglądy i wypowiedzi Haidera. Jednak nie można karać za Haidera całego społeczeństwa austriackiego! Poza tym, jeszcze nikt nic nie wygrał, odwracając się od problemu, zamiast deklarować swój punkt widzenia, bo twierdzę, i będę to wciąż powtarzać, tolerancja nie oznacza braku własnych poglądów. Jeśli zrezygnowalibyśmy z odwiedzania Austrii, to równie dobrze moglibyśmy nie jeździć do Francji ze względu na Jean Marie Le Pena, albo do Niemiec z powodu Republikanów. Czym innym jest więc przyjęcie stanowiska politycznego, co popieram, tak jak uważam, że należy zwalczać haiderowskie poglądy na temat rasizmu czy obcokrajowców. Ale obrażanie się na cały kraj to jest wypaczanie problemu. – A jak ocenia pani reakcje polityczne innych krajów?  – To, że Unia Europejska udziela ostrzeżenia państwu członkowskiemu, jest nie tylko słuszne, ale i konieczne. Jest to obowiązek Unii. Brak reakcji oznaczałby, że lata 1933-1945 niczego nas nie nauczyły. Gdyby w tamtych czasach pojawiły się odpowiednie reakcje ostrzegawcze, losy świata potoczyłyby się pewnie inaczej. Takich spraw ignorować nie wolno. Jednak grożenie sankcjami to przejaw paniki Unii, i jest całkowicie chybionym posunięciem. Sankcje wprowadza się po tym, kiedy ktoś złamie prawo, a nie odwrotnie. Przede wszystkim należy się starać o nawiązanie dialogu. Ludzie muszą się nauczyć ze sobą rozmawiać, nawet jeśli różnią ich poglądy. To, że kogoś krytykuję, nie oznacza, że nie podam mu ręki. – Interesuje się pani Polską, jako jedna z pierwszych niemieckich polityków uznała pani granicę na Odrze i Nysie. Czy stosunki polsko-niemieckie mogą być przykładem tolerancji? W końcu jest wiele spraw drażliwych, które nadal wpływają na to, jak oba społeczeństwa się do siebie odnoszą. – W moim odczuciu najważniejszym punktem, jeśli chodzi o tolerancję w stosunkach obu narodów, było pojednanie polsko-niemieckie oraz szeroko pojęte procesy integracji europejskiej. Niemcy są też winni wdzięczność Polakom za zaufanie, jakim obdarzony został nasz kraj w roku 1989, choć zjednoczenie Niemiec wywoływało w Polsce wiele negatywnych skojarzeń. Oczywiście, wiele jeszcze należałoby zrobić, zresztą, tak naprawdę, wszystkie społeczeństwa, jak na razie, bezskutecznie dążą do ideałów, które propagowali już w XVIII wieku Lessing i Schering. Proszę pomyśleć, jak mogłoby być na świecie, gdybyśmy pozytywnie wykorzystali całą tą energię, która przez ostatnie dwieście lat służyła destrukcji… Jeśli pyta mnie pani o wkład konkretnych ludzi, to jedną z ważniejszych osób, którym należą się podziękowania od obu społeczeństw ze zasługi w rozwoju stosunków polsko-niemieckich, jest Andrzej Szczypiorski. – We Frankfurcie nad Odrą od kilku lat działa międzynarodowy uniwersytet Viadrina. Czy jest on symbolem tolerancji pomiędzy społeczeństwem Polski i Niemiec? – Układy i umowy polityczne są same w sobie bezwartościowe. Istotne jest to, czy się je wypełnia, czy nie. Ważna rola Uniwersytetu Viadrina polega na tym, że stwarza wspólne środowisko dla młodzieży z Polski i Niemiec poprzez wspólne studia i praktyki. Ludzie ci żyją razem, otoczeni tą samą codziennością, a co najważniejsze budują razem przyszłość. Uniwersytet jest bardzo ważnym ogniwem w stosunkach między obu państwami. Traktaty i umowy to symbole, Viadrina wprowadza je w życie. – Powiedziała pani, że tolerancja to przede wszystkim sprawy życia codziennego. Tematem, który wzbudza kontrowersje w Polsce, jest aborcja. Kobiety walczące o legalizację aborcji w Polsce argumentują, to zakaz odbiera im prawo wolnego wyboru. Jak pani, z jednej strony, walcząca o równouprawnienie kobiet, z drugiej strony, praktykujące katoliczka, podchodzi do tego problemu? – Moje poglądy nie odzwierciedlają zapewne nastawienia większości Niemców, ale na pewno wiele osób myśli tak jak ja. Decyzji, od których zależy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2000, 2000

Kategorie: Wywiady