Kłamstwem w Cimoszewicza

Kłamstwem w Cimoszewicza

Co kampania wyborcza w Polsce to nowa, coraz większa dawka brutalnych zagrywek, rosnąca góra kłamstw i oszczerstw. Coraz więcej w niej brudów i bezczelności. Skąd się bierze tak wielka agresja i nienawiść do przeciwników politycznych? Nienawiść, która zwalnia z przestrzegania jakichkolwiek norm moralnych. Czy tylko z chorych ambicji? Jak wielki jest wpływ na nasze życie ludzi ze służb specjalnych? Skąd się biorą ogromne pieniądze na puszczane na okrągło reklamówki telewizyjne czy tysiące billboardów? Ludzie służb, często ci sami, którzy montowali prowokacje w poprzednich kampaniach, dostarczają haki na politycznych przeciwników swoich mocodawców. Fałszywki i półprawdy trafiają od nich do tych mediów, w których dyspozycyjni dziennikarze nie mają skrupułów przed udziałem w takich grach. Łamie się normy demokratycznego państwa. Psuje się życie publiczne. I tak będzie, dopóki nie złamie się poczucia bezkarności u sprawców popełnianych przestępstw. Póki z imienia i nazwiska nie zostaną pokazani opinii publicznej. Póki prokuratura nie sformułuje wobec nich zarzutów, a sądy nie osądzą. Tak się dzieje we wszystkich państwach demokratycznych. Pora więc i na to, by tak się stało w Polsce. Bez tego nigdy nie oczyścimy życia publicznego. Wielką rolę w procesie sanacji obyczajów mogłyby odegrać media. Mogłyby, gdyby nie to, że część z nich – i to z grupy najbardziej wpływowych – dała się uwieść bliskim

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2005, 34/2005

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański